Ciemne
chmury kłębiły się złowieszczo nad Hogwartem. Pogoda zamiast się polepszać, aby
choć trochę umilić uczniom i nauczycielom rozpoczęcie nowego roku szkolnego,
cały czas robiła im na przekór. Było coraz gorzej. Niespokojne deszcze dręczyły
ich codziennie, a zimny wiatr dął tak mocno, że nawet silne gałęzie drzew w
Zakazanym Lesie musiał być mu posłuszne. Liście szybko spadały, a po
zwierzętach nie było śladu. Wszystko to było żywym dowodem jego powrotu. Wszystko cichło w strachu i obawie, a co najgorsze,
nic nie można było na to poradzić.
Severus
Snape przyglądał się temu smutnemu widokowi. Nie było mu przykro. Wiedział, że
prędzej czy później nadejdzie ten dzień, jednak nie spodziewał się, że zagłada
świata czarodziejów zbliża się tak szybko. Było mu trudno pogodzić się z tą
myślą, ale z czasem stała się ona jego codziennością. Musiał zrozumieć kolej
rzeczy, dać upust emocjom i z zaciśniętymi zębami na to, co i tak się wydarzy.
Tak najwyraźniej miało być. Nie był filozofem jak Dumbledore, żeby myśleć nad
ratunkiem. To miało się wydarzyć, a on doskonale zdawał sobie sprawę, że nie
zmieni tego nawet największy mag stulecia.
Poza
tym nie miał kogo ratować. W przeciwieństwie do Jamesa Pottera, on nie miał
prawdziwych przyjaciół. Nie szukał ich, nie rozmyślał nad powodem. Po prostu
żył. Wykorzystywał wiedzę w praktyce, stąpał twardo po ziemi, nie miał marzeń.
Po co komu rzeczy, których i tak nigdy nie dostanie? Dla niego zaśmiecanie
umysłu czymś bezwartościowym, czymś, co pozornie pozwala odbiegać od szarej
rzeczywistości, było dla niego największą zmorą. Na co to, skoro tylko traci
się czas, a gdy skończy się myśleć wszystko powraca, a marzenia ulatniają się i
kto wie czy kiedykolwiek wrócą. Gdy uciekły czuł się oszukany, bo zostawiły go
z niczym. Znów powrócił do rzeczywistości. Jednym słowem jego życie nie było
baśnią, jest czymś gorszym: męką, która nigdy się nie skończy.
~*~
Spojrzał
na stertę kartek leżących przed nim. Miał rozdać uczniom swojego domu rozkład
zajęć na ten rok szkolny, jednak nie bardzo się do tego palił. Gdy zobaczył Filiusa
Flitwick, Pomonę Sprout i Minerwę McGonagall chodzących w tą i z powrotem
poczuł dziwne ssanie, które jakby zmuszało go do pracy. Wstał więc, chwycił
stertę kart i wyników z egzaminu, przewracając przy tym dzban z sokiem, i
ruszył ku stołowi Slytherinu.
Uczniowie
wcale nie narzekali z powodu lenistwa profesora, a wręcz z powodu przybycia ich
planów lekcji. Severus Snape stukał po kolei w blankiety, na których po chwili
pojawiały się rubryki z tygodniowym rozkładem zajęć, po czym podawał je
uczniom. Praca, ku jego zdumieniu, szła zadziwiająco szybko, dopóki nie dotarł
do grupki Ślizgonów, wśród których siedziała paczka Malfoya. Gdy podszedł do
nich, spojrzeli się na niego z zadowoleniem, jeden z nich, czarnowłosy Blaise
Zabini, powiedział uprzejmie:
-Witam,
profesorze. Gratuluję nowej posady.
Severus
uśmiechnął się pobłażliwie do swoich podopiecznych i również porównał ich
wyniki. Okazało się, że wszyscy poza Vincentem Crabbe’em i Gregory’em Goyle’a
zaliczyli SUM-y, co bardzo go uradowało, bo po raz pierwszy był naprawdę dumny
ze swoich uczniów. Nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się mieć takich, jakimi oni
są. Byli naprawdę wspaniali, można było powiedzieć, że są dla niego jak
rodzina, a przynajmniej on tak czuł.
Czar
prysł, gdy podszedł do Dracona Malfoya. Ten, roześmiany i dumny, wcale nie
zwracał na niego uwagi. Severus odniósł wrażenie, że młodzieniec wcale nie
przejmuje się tym, co mu zlecono. Czy on do cholery wie, że gdy nie wykona
rozkazu Lorda Voldemorta, to zginie on i cała jego rodzina? Ale teraz sprawiał
wrażenie dumnego ze swojego przeznaczenia, Jednak nie wiedział, na co się
pisze. To, co wiedział o planie Czarnego Pana było zaledwie namiastką tego, co
skrywa przed nim prawda, którą prędzej czy później sam odkryje. Jednak, kto
wie, czy nie będzie już za późno na odwrót i jakąkolwiek pomoc, nawet z jego
strony. Jakie życie potrafi być okrutne, niesie za sobą nawet najmłodsze
ofiary.
Chciał
mu pomóc, złożył Przysięgę Wieczystą, ale jaki sens będzie miała ta pomoc,
skoro nie będzie w niej zaangażowania drugiej strony? Czy zatem śmierć jest
nieunikniona? Czy życie, tego wielkiego ciałem, ale małego duchem ma zależeć od
niego? Już raz na kimś polegał. Lily Evans zostawiła go jak śmiecia, odeszła.
Teraz Draco nieświadomie polega na nim. Ale on go nie zawiedzie.
Podał
Malfoyowi plan lekcji i powiedział:
-
Draconie, przyjdź dziś do mojego gabinetu. Musimy coś omówić.
Blondyn
spojrzał się na niego jak na wariata i rzucił od niechcenia:
-Oczywiście.
Severus
wyczuł w tym coś dziwnego, ale wspólny stół Slytherinu nie był najlepszym
miejscem do rozwiązywania takich problemów. Jedynie spojrzał się na niego
znacząco, po czym poszedł dalej, aby dokończyć rozdawanie rozkładu zajęć.
~*~
Severus
stał oparty o filar i obserwował wychodzących z Wielkiej Sali ludzi. Byli wśród
nich uczniowie i nauczyciele, którzy, z rozczarowaniem na twarzy, kroczyli ku
Głównemu Korytarzowi, aby udać się na pierwsze lekcje w tym roku. Obserwował
ich dość wnikliwie.
Jedni
byli przygnębieni, z zawieszona głową kroczyli, jakby był to ostatni dzień ich
życia. Na widok tych ludzi poczuł się dziwnie. Nie wiedział, co ich trapi, nie
bardzo go też to obchodziło, ale czuł się tak samo. Najchętniej wróciłby na
Spinner’s End, zamknął się w ciasnym, małym pokoiku i znów stanął przy brudnym
oknie wpatrując się w krajobraz zniszczenia, smutku i goryczy. Tylko to było
wstanie koić smutki i nerwy. A gdy nadejdzie mgła, przetrze szybę, tak jak
odnawia życie, non stop ten sam początek i koniec. Czarny całun był i to z
pewnością nigdy się nie zmieni.
Nagle
przed nim przemknęło stado rozbrykanej młodzieży z Gryffindoru. Jeden z nich,
Seamus Finnigan wpadł na niego i z głupkowatym wyrazem twarzy powiedział:
-
Przepraszam.
-
Gryffindor traci dziesięć punktów – wysyczał Severus, wpatrując się w niego ze
złością. – Następnym razem Finnigan będziesz bardziej uważać.
Gdy
Gryfon oddalił się razem ze swoimi kolegami, Severus uśmiechnął się mściwie.
Odwrócił wzrok i spojrzał na kobietę wychodzącą z Wielkiej Sali. Widział ją
wczoraj przy stole nauczycieli i o ile pamiętał nazywała się Rosalia Force.
Dzisiaj
wyglądała na o wiele spokojniejszą. Kroczyła wolnym, dostojnym krokiem
rozmawiając z Filiusem Flitwickiem, który cały czas mówił z zapałem na nieznany
mu temat. Ona słuchała tej gadaniny bez najmniejszego wyrazu twarzy, nie
odzywając się ani słowem. Gdy zwróciła wzrok na niego poczuł się niczym
zdemaskowany złodziej.
To
spojrzenie było jakieś dziwne. Pełne chłodu, a jednocześnie, jakby tryskało
iskrami ciepła. Przypominało przepastną otchłań, niczym wir, który wciąga
wszystko, co napotka, a kształt oczu, niczym doliny rzek, biegł łukiem nad
polem widzenia. Źrenice, otoczone ciemną obwódką, przeszywały go wnikliwie,
miał wrażenie, że kobieta umie zamienić w kamień samym spojrzeniem. Skądś je
znał tylko nie miał pojęcia skąd. Błądził w ciemnościach wspomnień, a w
rezultacie mógł pomylić się w rzeczach bardzo oczywistych. Przecież chodziło o
zwykłą osobę, które na domiar nie znał. Może wydał mu się znajomy kształt oczu
i ten żywy płomień w oczach, ale równie dobrze mógł się omylić. W jego
rozszarpanym umyśle wszystko było możliwe. Była już śmierć ukochanej osoby, ból
psychiczny, który znosił w czasach dzieciństwa, a teraz ta pustka i rana, która
nigdy się nie zagoi. I kto powiedział, że wobec wszystkich ludzi życie
sprawiedliwe. Widocznie ten, kto to mówił, nie wiedział ile szczęścia miał w
życiu.
~*~
Za
chwilę miała rozpocząć się jego pierwsza lekcja Obrony Przed Czarną Magią, o
którą od tak dawna zabiegał. Jednak Dumbledore, jak na złość, nie chciał dać
ukojenia jego umysłowi. To było jak głupia zabawa w kotka i myszkę. On prosił,
a Dumbledore odmawiał. I tak przez te szesnaście lat. A cały czas powtarzał, że
mu ufa, że mu wierzy, a jednak nie na tyle, aby dać mu tę posadę. Ale wreszcie
się udało i to jest najważniejsze, nie ma, co rozmyślać o tym, co było.
Teraźniejszość można zaliczyć do jednego z okresów od śmierci Lily, który
wpływa na niego dobrze. Teraz jest dobrze, a co będzie dalej? Zobaczy się.
Otworzył
drzwi klasy, a młodzież wparowała do środka niczym rozszalałe zwierzęta na
arenę. Natomiast, gdy wszedł do klasy zapanowała grobowa cisza. Nie był
najbardziej lubianym nauczycielem w szkole, ale odpowiadało mu to. Całkiem
nieświadomie roztaczać wokół siebie aurę zła i tajemniczości, był sprawiedliwy
na swój sposób i tak miało pozostać.
Również
w otoczeniu, w jakim pracował musiał odcisnąć swoje piętno. Klasa była jeszcze
bardziej ponura niż wcześniej, wszystkie zasłony były zasunięte, a światło dawały
świece poustawiane w wielu miejscach. Na ścianach powieszone były nowe obrazy
przedstawiające ludzi poddanych torturom o twarzach przedstawiających ból,
cierpienie i przerażenie.
-
Nie kazałem wam wyjmować podręczników – powiedział, kiedy zamknął drzwi i
stanął za pulpitem. – Chcę wam coś powiedzieć i żądam bezwzględnej uwagi.
Omiótł
wzrokiem całą klasę, zatrzymując się na ułamek sekundy dłużej na twarzy
Pottera.
-Mieliście
już chyba pięciu nauczycieli tego przedmiotu. To całkiem naturalne, że każdy z
tych nauczycieli miał własne metody i priorytety. Biorąc jednak pod uwagę to
całe zamieszanie, jestem zaskoczony, że tak wielu z was zdołało wyskrobać suma
z tego przedmiotu. I będę jeszcze bardziej zaskoczony, jeśli na poziomie
owutemu wszyscy wytrzymają do końca, bo będzie to wymagało o wiele więcej pracy
i zaangażowania.
Zaczął
przechadzać się wzdłuż ścian klasy.
- Czarna magia to mnogość najróżniejszych
środków agresji, zmiennych jak kameleon i odwiecznych jak zło i dobro. Walka z
nim przypomina walkę z wielogłowym potworem: utniesz mu jedną głowę, a
natychmiast wyrośnie inna, jeszcze groźniejsza i sprytniejsza. To, czym
przychodzi nam walczyć nie jest ustalone raz na zawsze, wciąż podlega zmianom,
jest niezniszczalne.
Jeszcze
raz przeleciał wzrokiem po twarzach swoich uczniów. Miał pewne wątpliwości, czy
który ktokolwiek z tu zgromadzonych dałby radę oszołomić gumochłona, a co
dopiero walczyć z czymś poważniejszym. Jednak przyszło mu nauczać kolejne
pokolenia bałwanów, z których i tak nic nie wyrośnie, więc z góry wiedział jak
będzie wyglądała ich obrona przed czarną
magią.
-
Wasza obrona – mówił głośno i wyraźnie, jakby obawiał się, że mogą go nie
zrozumieć – musi więc być równie elastyczna i wymyślna jak agresja czarnej
magii, którą zamierzacie złamać. Te obrazy – wskazał na kilka, koło których
przechodził – dają pewne wyobrażenie, co się dzieje z tymi, którym się to nie
udało. Oto na przykład zaklęcie Cruciatus, Pocałunek Dementora czy nieudany
pojedynek z inferiusem.
-
A wiec pojawił się już jakiś inferius? – zapytała Parvati Patil piskliwym
głosem. – Już na pewno wiadomo, że on ich używa?
Cóż
za dziecinne pytanie. Gdyby dzieciaczki
lepiej orientowały się w społeczeństwie, to z pewnością wiedziałyby o wiele
więcej niż teraz.
-
Czarny Pan używał już inferiusów w przeszłości – rzekł – a to oznacza, że
trzeba być przygotowanym na ich ponowne użycie.
Powrócił
do pulpitu i znów ruszył wzdłuż ściany.
-
Mam prawo sądzić, że jesteście całkowitymi nowicjuszami, jeśli chodzi o użycie
zaklęć niewerbalnych. Na czym polega przewaga zaklęcia niewerbalnego nad
werbalnym?
Ręka
Hermiony Granger wystrzeliła w powietrze. Mając nadzieję, że znajdzie kogoś,
kto podobnie jak ona zna odpowiedź na to pytanie, rozejrzał się po klasie.
Jednak, gdy okazało się, że kompetencja ponad połowy klasy znajduje się poniżej
poziomu, powiedział:
-
Słucham… panno Granger.
-
Nie ostrzega się przeciwnika, jakiego rodzaju magii chce się użyć, co daje
ułamek sekundy przewagi.
Severus
zaśmiał się w duchu. Czy to dziecko postawiło sobie za punkt honoru, aby udawać
zarozumialca?
-
Odpowiedź zaczerpnięta prawie słowo w słowo ze Standardowej księgi zaklęć, stopień szósty – powiedział
lekceważąco, a siedzący w kacie Malfoy zachichotał – ale w zasadzie poprawna.
Tak, ci, którzy zdołali opanować użycie magii bez wypowiadania na głos formułek
zaklęć, mogą wykorzystać element zaskoczenia. Oczywiście nie wszyscy
czarodzieje to potrafią. To sprawa koncentracji i siły woli, których – jego
spojrzenie zatrzymało się na twarzy Pottera – pewnym osobom brakuje.
Severus
chciał, aby Potter wiedział, co myśli o jego sile umysłu. Był taki sam jak jego
ojciec: nie umiał zapanować nad emocjami, wywyższał się, a jego zdolności
magiczne nie przekraczały podstawowego programu. Cały James Potter.
-
Teraz podzielcie się na pary. Jeden z partnerów będzie próbował rzucić na
drugiego zaklęcie, bez wymawiania na głos formułki. Ten drugi będzie próbował
odeprzeć atak, też bez słowa. Proszę.
Zrobił
się duży szum, a gdy już uczniowie podzieli się na pary w klasie dało się
słyszeć ciche pomruki, bo wiele osób po prostu wypowiadało formułki szeptem.
Severus już miał zacząć kręcić z politowaniem głową, gdy zobaczył, że Hermionie
Granger się udało. Postanowił jednak nie dawać jej tej satysfakcji i przeszedł
oko niej obojętnie.
Zatrzymał
się przy Potterze i Weasleyu. Ten drugi, cały czerwony próbował rzucić czar
jednak nie bardzo mu to wychodziło. Severus poczuł w duchu lekkie rozbawienie,
od razu czuł się lepiej.
-
To żałosne, Weasley – rzekł po chwili. – Spójrz, zaraz ci pokażę…
Gdy
skierował różdżkę w stronę Pottera, ujrzał przez te okrągłe okulary oczy.
Zielone oczy, które tak dobrze znał. Zakręciło mu się w głowie, biegł po jakimś
pustkowi, a na końcu drogi czekała ona.
Lily Evans uśmiechała się do niego i machała, a po chwili po jej policzkach
zaczęły płynąć łzy. Odwróciła się i znikła. To było straszne. Był jak w jakimś
amoku, wszystko w nim pękło, utracił panowanie nad własnym umysłem.
Nagle
poczuł jak leci. Pomyślał, że to nadal te dziwne zaćmienia, ale gdy uderzył w
pobliską ławkę, czując przy tym ból nie do wytrzymania, zrozumiał, ze Potter
bez powodu rzucił zaklęcie tarczy. Wstał i wlepił w niego wzrok, warcząc:
-
Czy pamiętasz, jak mówiłem, że ćwiczymy zaklęcia niewerbalne, Potter?
-
Tak.
-
Tak, proszę pana.
-
Nie ma potrzeby zwracania się do mnie per pan, panie profesorze.
Snape
poczuł dziką chęć złapania najbliższego stolika i uderzenia nim w Harry’ego
Pottera. Jako, że nie posiadał nic podobnego pod ręką ograniczył się do wypowiedzenia
w myślach kilku obraźliwych epitetów na jego temat, zanim wysyczał:
-
Szlaban, w sobotę wieczorem, w moim gabinecie. Nie zniosę bezczelności od
nikogo Potter… nawet od WYBRAŃCA.
~*~
Gdy
wszyscy uczniowie opuścili salę, Severus zamknął z hukiem drzwi i kopnął
pobliską ławkę. Był zły, jak on mógł dać się tak potraktować?! Kopnął kolejną ławkę.
Nie, tak nie może być. Dlaczego do cholery, Dumbledore wierzy, że z tego
bandyty coś wyrośnie? Wielki wybraniec, zbawca świata czarodziejów… Kłamstwo, krzyknął w duchu. Kilka lamp wiszących
na suficie spadło i roztrzaskało się o podłogę. Potter… Wolał o nim nie myśleć.
Stał się gorszy niż jego ojciec, Severus najchętniej rozszarpałby go na
strzępy, gdyby nie obietnica dana Dumbledore’owi. Wszystkie lampy zgasły, a on
oparł się o swoje biurko. Musiał uspokoić myśli, ale te pędziły niczym
rozszalałe stado koni. Pochylił głowę, po raz drugi w życiu miał ochotę umrzeć.
Proszę, niech to wszystko się już
skończy.
***
No hej! [Nie bijcie, proszę!]
Wróciłam, choć nie wiem na jak
długo. Mam po prostu dość, wykańcza mnie to psychicznie, ale dodaję ten
rozdział, bo wstyd mi, że tak długo mnie nie było. Dokładnie tydzień temu minął
miesiąc od ukazania się rozdziału trzeciego. Ten, nie był sprawdzany przez Elaine,
bo nie chcę jej zawracać głowy moją durnotą.
Fragment z lekcji o Obronie Przed
czarną magią przepisałam z książki, bo wiem, że i tak nie napiszę lepszej wersji
niż Rowling, a nie dorównam jej nawet w połowie.
Wiem, może marudzę, ale chyba na
poważnie nie powinnam się brać za pisanie, jestem nieudolna, a to, co piszę to jeden
wielki niewypał. Jednak dziękuję za to, że byliście ze mną od samego początku. Za
miłe komentarze, dzięki którym jako tako dotrwałam.
Może odejdę, a może nie. Ale uważam, że dam sobie jeszcze jedną szansę. Już
ostatnią.
Rozdział chcę zadedykować Jill, która bardzo mnie wspierała. Bez
tego w ogólne nie dałabym rady. Dziękuję ci bardzo, jesteś naprawdę wspaniała.
A ja uważam, że wcale nie masz na co narzekać, naprawdę ;). Nie rezygnuj z pisania, jesteś jeszcze bardzo młoda i dopiero się uczysz, daj sobie szansę. Na pewno będzie coraz lepiej, zobaczysz ^^. Nikt nie pisał od razu dobrze, styl trzeba sobie po prostu wyrobić.
OdpowiedzUsuńNaprawdę idzie ci coraz lepiej i niewątpliwie masz w sobie potencjał, by już za parę lat pisać naprawdę dobrze. Wiadomo, że niedociągnięcia jakieś są, ale wszystko z czasem się wyrobi, przecież to dopiero początek.
Podoba mi się to, w jaki sposób opisujesz emocje Snape'a (i podziwiam cię za to, że wzięłaś sobie tak trudną i skomplikowaną postać, ja na przykład nie miałabym odwagi się tego podjąć), te fragmenty wyszły naprawdę fajnie.
Nie skrytykuję cię za przepisanie oryginału, gdyż sama wiem, jak trudno napisać taki dialog. Nie mniej jednak dobrze, ze wplotłaś tak i własny tekst, i myślę, że twój Snape jest taki... prawdziwy. W każdym razie, nie jest płaski i papierowy, a ma tam jakieś emocje i rozterki wewnętrzne. W ogóle to jeden z bardziej skomplikowanych bohaterów w serii, którego polubiłam w sumie dopiero po przeczytaniu części siódmej ;).
Nie mniej jednak ciekawa jestem, co będzie dalej, i mam nadzieję, że nie zrezygnujesz z pisania ^^.
o jeju, jak mi się miło zrobiło, naprawdę:* Kochani jesteście wszyscy, nawet dla takiego nieuka jak ja:P
UsuńBardzo lubię opisywać emocje i myślę, że to chyba mi lepiej idzie niż jakbym miała robić Bóg wie jaką akcję, bo to raczej we mnie nie ma swojego miejsca. nie umiem tego robić, a moje pomysły są raczej do bani, wiec... wolałabym umieć pisać tak jak wy, naprawdę jesteście mistrzami, a do was mi jeszcze daleko. O 10000 lat świetlnych.
Haha, a ja uwielbiam jak Snape demoluje salę do Obrony Przed Czarną Magią, wprost kocham ten fragment:P Miało być jeszcze, że zerwało tapety i w ścianie powstała mega dziura, no ale chciałam rozdział dodać jak najszybciej, wiec sobie odpuściłam, no ale może Rosalia kiedyś podoła moim zamiarom:D
W każdym radzie ślicznie dziękuję za taki miły i motywujący komentarz. Jesteście dla mnie za dobrzy:*
No, i tak a być! :D
OdpowiedzUsuńRozdział mi się podobał, jakże inaczej. Co prawda nie wydarzyło się tu zbyt wiele, a znaczną część zaczerpnęłaś z oryginału (nie ma w tym nic złego!), to i tak było przyjemnie.
Podobają mi się Twoje opisy, są bardzo lekkie i przyjemne, nie mam problemu z przebrnięciem przez tą część, jak to mi się zdarza przy niektórych opowiadaniach. I tak wspomniała wyżej Ginger, dobrze poradziłaś sobie z opisaniem uczuć wewnętrznych Snape'a, zrobiło to na mnie wrażenie. ;)
Może to trochę dziwne, ale najbardziej utkwił mi w pamięci ten początkowy opis otoczenia, zwiastujący powrót Voldemorta. Był taki... realistyczny, brawo.
Cóż, tak jak wspomniałam Ci w komentarzach u siebie, absolutnie nie powinnaś rezygnować z tego bloga. Masz duży potencjał i sądząc po tekście, dużo świeżych pomysłów, których realizacji nie mogę się doczekać. ^^
Czekam na dalszy rozwój akcji i przepraszam za ten chaotyczny komentarz. Życzę dużo, dużo weny i chęci!
Pozdrawiam :*
Dziękuję:*
UsuńCieszę się, ze ci się podobał, no kamień z serca normalnie, bo bałam się, ze będzie do kitu, jak wszystkie pozostałe:P
Podobają ci się moje opisy? O.o Chyba znacznie mija się to z prawdą, ale ślicznie dziękuję, bo to wiele dla mnie znaczy i bardzo mnie motywuje:*
No musiałam przepisać z książki, bo jakbym nie przepisała, a pozmieniała to byłby, nie wiem... plagiat? A poza tym w życiu nie napiszę lepszej wersji niż Rowling, chyba mogę sobie tylko o tym pomarzyć:((
Podobał ci się początek? Ha, z tym się jeszcze nie spotkałam. Przecież według mnie początek to największa wiocha, jaką kiedykolwiek widziałam:(( Ale skoro ci się podoba, to może nie aż taka wielką wtopę zaliczyłam:P
Dziękuję ci ślicznie jeszcze raz:*
Ani ten, ani pozostałe nie są do kitu, wybij to sobie wreszcie z głowy! :P
UsuńEeech, znowu zarzucasz mi kłamstwo, chyba muszę się do tego przyzwyczaić. Tak, powtarzam: piszesz baardzo ładne opisy! ^^
Początek był bardzo fajny, nie wiem, co Ty do niego masz, tylko narzekasz i nie dostrzegasz nawet, jak przyjemną historię piszesz. Nie zaliczyłaś żadnej wtopy, wyszło Ci bardzo klimatycznie ;*
Nie są? Hahhahahahahahaha! Nie wybije to sobie z głowy:P
UsuńOna jest przyjemna jak sobie o niej myślę, ale jak już przychodzi mi ją pisać, to mam z tym urwanie głowy, bo nigdy nie wychodzi tak jakbym tego sobie chciała...
Ale bardzo dziękuje, twoje słowa są bardzo podbudowujące.:*
Według mnie był to najlepszy rozdział pod względem stylistycznym i "poprawnościowym" ze wszystkich dotychczasowych. Nie powinnaś się zniechęcać, bo początki zawsze są trudne i przychodzą wtedy różne wątpliwości. Gdy już na dobre wbije się w historie, to wtedy pisze się najlepiej ;)
OdpowiedzUsuńCo do samej fabuły, to na razie niewiele się działo, ale wiadomo, że początek roku to początek roku i wszystko musi się dopiero rozkręcić. Ale radziłabym ci unikać cytowania książki, chyba że to naprawdę konieczne. Lepiej ogólnie o tym wspomnieć, szczególnie wtedy, gdy nic nowego nie dodajesz od siebie.
Najbardziej podobał mi się początek. Idealnie odwzorowałaś to, co dzieje się w świecie czarodziejów. W końcu nadchodzą wyjątkowo mroczne czasy.
Czekam na kolejny rozdział, który mam nadzieję ukaże się szybciej.
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję to naprawdę miłe, zwłaszcza że słyszę to od Ciebie:*
UsuńMoże masz rację, ale akurat w moim przypadku postęp nie przynosi pożądanych skutków;) Ale tobie się to świetnie udaje, więc może warto spróbować? :D
Dziękuję za tę [tą?] wspaniałą radę. Z większym umiarkowaniem będę cytowała z książki:]
Już druga osoba mówi mi, że podoba się jej początek... Nie rozumiem, myślałam, że to chyba najnieudolniejsza część z całego rozdział, cieszę się, że się pomyliłam:)
Obiecuję, że kolejny pojawi się już za tydzień:)
Dziękuję jeszcze raz za ten jakże motywujący komentarz:*
Ej, ej, ej! Tylko mi nawet nie mów, że zamierzasz nas opuścić, bo normalnie dowiem się, gdzie mieszkasz i powyrywam Ci wszystkie kończyny. Tak za karę. No.
OdpowiedzUsuńPrzecież każdy ma jakieś problemy. Mnie również ostatnio rzadko widać w blogosferze (właśnie pozbyłam się dwutygodniowego szlabanu, ale teraz mam tylko nauki, że po prostu aż mi wstyd za moje ciągłe nieobecności na blogach). Pamiętaj, że na blogach się rozwijasz, więc nas nie opuszczaj ;)
Jeśli ten rozdział nie został sprawdzony przez betę, to muszę Ci powiedzieć, że naprawdę poprawiłaś się pod względem poprawności. Owszem, znalazłam parę błędów interpunkcyjnych, jakieś nieścisłości składniowe, powtórzenia (ich chyba było najwięcej. Postaraj się nie używać za często czasownika "być" i szukać jego synonimów, bo go troszku nadużywasz ;) ), ale uważam, że i tak jest o wiele lepiej ;)
Treść rozdziału mi się podobała. Uważam jednak, że mogłaś spróbować opisać lekcję Obrony Przed Czarną Magią sama, na pewno byś dała radę. Uwierz w swoje możliwości! ;*
Całuję,
Leszczyna
O.o Ja się Ciebie boję... Ale i tak nadal Cię uwielbiam:P
UsuńZa tym razem dostałaś szlaban? Znowu za niesprzątanie? To witaj w klubie:(( Może słowo "rozwijanie się" nie jest najlepszym określeniem mojej osoby, no ale skoro mówisz, że powinnam zostać, to chyba skorzystam z tej oferty:*
Nie, rozdział nie był sprawdzony przez Elaine. Poprawiłam się? Widzisz, to wszystko dzięki Tobie, bo zaczęłam lubić wszelkie strony z radami na temat poprawnej pisowni dialogów, opisów i interpunkcji:* W takim razie bardzo się cieszę, że się poprawiłam i zaraz lecę wyłapać te literówy, które tak bardzo popsuły mi ten rozdział:P
Nie. Tutaj się z Tobą nie zgadzam, bo nigdy nie napisałabym dobrego opisu lekcji. Nawet takiego na 1. Dostałabym...0. Więc... A wiesz, że to nawet nie chodzi o moją słabą wiarę w siebie. Ja po prostu wiem, że nie umiem pisać:P I nie myl mojej opinii na swój temat, a prawdą którą przeczuwam:))
Ale ślicznie dziękuję za bardzo miły komentarz:*
Masz po prostu zaniżone mniemanie o swojej twórczości ;D
UsuńNie, tym razem dlatego, że wróciłam z imprezy cała w dymie papierosowym i lekko wstawiona ^ ^
O matko jedyna. Co to była za impreza? :D No, nic ważne, że już wróciłaś:*
UsuńJA? Ja należę do tych osób, które mają właśnie za duże mniemanie o sobie, no ale skoro twierdzisz, że to zaniżone, to może być i tak:P
Ja i moja wspaniała interpunkcja, która potrafi wszystko zepsuć...
UsuńChodziło mi o to, że cieszę się, że wróciłaś:P
Bić cię nie zamierzam pod warunkiem, że przestaniesz wygadywać te wszystkie głupoty. Jaka nieudolna, jaki niewypał ja się pytam? Przecież to czyste brednie, a tobie należy się wielki kopniak w cztery litery.
OdpowiedzUsuńNo dobra, zrobię kilka głębokich wdechów i spróbuję się uspokoić. A teraz tak spokojniej, to po prostu skończ z takimi głupotami i zostań ^^ Wiem, że każdy miewa jakieś tam swoje problemy, ale nie poddawaj się tak łatwo. Ja również nie mam ostatnio zbyt wiele czasu na pisanie. Głównie skupiam się na szkole, bo już coraz bliżej wywiadówka, a moje stopnie pozostawiają wiele do życzenia. No, ale dość o mnie.
Przecież przyszłam skomentować rozdział, a więc... Mi oczywiście się podobał. Idzie ci coraz lepiej, naprawdę ;)
Mocną stroną rozdziału na pewną są opisy. Szczególnie te emocji Snape'a. To wyszło ciekawie, wiarygodnie i po prostu ładnie. Postać ta ma swoje uczucia, nie jest jakaś sztuczna, drętwa, co zasługuje na wielki plus, wiesz?
Akcji może trochę za mało, ale czy zawsze trzeba z nią pędzić? Spokojne rozdziały także są potrzebne, już ja to wiem po sobie. W każdym razie mi się podobało i ładnie proszę, abyś nie znikała na długo bo polubiłam i ciebie i to opowiadanie, które zapowiada się bardzo ciekawie :)
Życzę dużo weny, mnóstwa wolnego czasu i pozdrawiam ;*
Jakie głupoty, toż to sama prawda jest:D Nie, tylko nie moje cztery litery, jeszcze mnie bolą jak mi wszystkie kończyny powyrywała Leszczyna:P
UsuńMoja mama ma jakąś obsesję, jak mam chociaż jedną tróję, to mam szlaban na tydzień, nie wspominając o dwóji. No, ale to tylko angielski, kogo on obchodzi...???
Wyszły mi opisy emocji Snape'a? Hahha! No to kamień z serca, zawsze boję się, że mogą wyjść jakoś tak... głupio? Tak to dobre określenie. Wszyscy uznają je za niezromumiałe, a ja będe miała ochrzan za takie nieudolności:P
Polubiłaś mnie i moje opowiadanie? *patrzy w niebo* Widzisz boże? A jednak nie jestem do niczego!
Dziękuję Ci bardzo kochana, mam nadzieję, że tobie dopisze o wiele większe szczęście i nie będziesz miała nieprzyjemności z powodu złych ocen:*
Eileen, słońce Ty moje, pisałam Ci już to u mnie, ale dla większego akcentu powtórzę i u Ciebie:
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o usuwaniu bloga lub co gorsza o odejściu z blogsfery, bo... Sama sobie stąd pójdę. Tak, kochanie, to jest szantaż :*
Teraz do rozdziału. Był boski, kocham te z akcją w Hogwarcie^^ Przemyślenia Severusa wyszły Ci nader prawdziwie i naturalnie. Dlatego też lubię odwiedzać takie blogi jak Twój, które potrafią pokazać jego wrażliwą nature, której zalozę się, że nie skrywał, gdy jeszcze przyjaźnił się z Lily. Ja to np. będę mogła pokazać dopiero pod koniec opowiadania w rozdziale o jego wspomnieniach (powtórzę się : jeżeli uciekniesz to nie będzie tego rozdziału, tak wiem, też Cię kocham :* ).
Wzruszylam się fragmentem, w którym ukazała się Lily. Biedny Snape, oczy Pottera są dla niego przekleństwem, dokuczającym mu przy każdym spotkaniu z chłopakiem.
Btw jeszcze napiszę, że jestem ciekawa jak rozwiniesz relacje Severusa z Malfoyem^^ tak, czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że się doczekam :*
Twoja słodka do bólu Anastasia :**
Nie, ty musisz zostać kochana Anastasio i zachwycać czytelników swojego bloga nowymi pięknymi notkami, które, nawet jak odejdę, to będę czytać do końca swoich dni.
UsuńWiesz, ja po prostu kocham opisywać przeżycia wewnętrzne i staram się je wopychać gdzie się da^^ Ale że aż mi tak dobrze wyszły? Nie wierzę... A ja Sevka kocham i muszę pokazać, że to nie była taka bezlitosna masa, a żywy człowiek, który też miał, poprawka: ma, uczucia. Ja też Cię kocham złotko. Tak mnie szantażujesz? No dobrze, skoro moje odejście ma taką cenę, czyli dkokończenie Twojego opowiadania, to nie mogę zrobić tego twoim czyelnikom, bo by na mnie pomstowali.
Tak, te zielone oczy są , a i będą przyczyną wielu nieszczęść. Haha, relacje z Malfoyem to będzie zabawna a jednocześnie zagmatwana sprawa, ale wszystko zawrę, o ilę będą koljne, kilka małych szczegółów, istotych w opowiadaniu^^
Tak, nowy rozdział już się pisze najprawdopodobniej dodam go 7 listopada, o ile nie dostanę szlabanu na komputer za moje oceny^^
Tak, ja też cię kocham:*
Dziękuję, ze tak mnie wspierasz, bez ciebie byłabym nikim, złotko^^
Skoro zostajesz, miliady, to i ja będę raz na dwa tygodnie uszczęśliwiać. Cię wymyslami na swoim blogu, o ile 21 grudnia nie przyjdzie koniec świata, który sprawi, że nie będę w stanie kontynuować tej historii (wgl jak ostatnio oglądałam jakiś program o armagedonie to zdałam sobie sprawę, że największym ciosem dla mnie będzie wtedy brak internetu i bloga - porąbana jestem, nie ma co ;)).
UsuńBardzo dobrze Ci to wszystko wychodzi, skarbie, dlatego też Cię tak brutalnie szantazuję :* wiem że szkoła szkoła, życie prywatne życiem prywatnym, ale wene to czasami trzeba usadzić na dupie za przeproszeniem, bo to kaprysna pani jest, a trochę Ci przy Sevku pomóc musi, bo nie jest on banalną postacią :)
Hm... Będzie Malfoy, grr, już się doczekać nie mogę, zwłaszcza że szósta i siodma część o HP to książki, gdzie zaczęła rosnąć moja sympatia do Dracona, wszesniej był dla mnie tylko rozkapryszonym bubkiem :)
Siódmy? to chyba środa, więc z góry uprzedzam, że najpóźniej rozdział przeczytam w piątek :*
Myślę, że Twoi rodzice nie powinni Ci grozić szlabanem pi tym jak zdobyłaś 1. miejsce w konkursie (pogratuluję Ci też tutaj, jestem z Ciebie dumna :* ).
Zawsze możesz na mnie liczyć, kochanie, wiesz o tym :*
Tak!!! *taniec radości* Anastaia zostaje! Jupi!!! *skok do nieba* (Boże widzisz mnie i nie grzmisz...) No mnie też by martwił brak internetu, ale zawsze pozostaje telekineza...
UsuńHaha, Przy Sevku musi, bo inaczej nie wyrobię, i co ja wtedy zrobię? [O zrymowało się:P]Postaram się Wena usadzić na dupie, ale on ma chyba ADHD, bo się wierci jakby miał owsiki w tyłku.
Haha, rozwaliłaś mnie tym bubkiem:DDD Ja tam uważam, że do końca sagi był bubkiem.
Ta, o ile się wyrobię, bo na razie mam tylko trzy strony w Wordzie i to takiego tekstu, że aż mi się rzygać chce.
Ha, moich rodziców mało co to obchodzi. Im to tylko fizyka w głowie:(( A ja, jako, że mam z fizyki na razie tylko 3 to nie są zadowoleni. Ostatnio mają jakiegoś bulwersa i każą mi się uczyć z geografii, mimo że mam z niej same piątki. wtf? No, ale nie ważne:P
Tak wiem:*
To ja Bogu zazdroszczę, bo ja bym sobie na Ciebie pogrzmiła, a jednocześnie zobaczyła jak skaczesz do tego nieba :)
UsuńEee... Telekineza to nie to samo :p
No właśnie widzę, jak się wierci Twój Wen, gdzie ta Twoja nowa notka, co?^^
No w sumie, ale w tych ostatnich częściach już trochę mniej bubkowaty był. Tak troszeczkę :pja mam rozszerzoną fizykę i póki ci w dzienniku przy moim nazwisku widnieje jedynie 5 za aktywność i 2 na szynach ze sprawdzianu. Czyli niefajnie... A ponoć jak ktoś matmę rozumie to fizykę też musi - a gówienko prawda :(
Ach, no oczywiście zapraszam do siebie na nowość ^^
Ale ze mnie debil, znowu się powtarza sytuacja w której komentując coś na dwóch blogach, w każdym piszę nie tu, gdzie trzeba. Przepraszam, "telekinezę" przeonimy gdzie indziej.
UsuńTa, zwiał mi skubany, albo przedkawkował czekaolade i zasnął gdzieś pod mostem :)
Masz rozszerzoną fizykę? *płacze* Nie strasz mnie bo będę miała koszmary. Masz rację, ja ma z matmy 5 a z fizyki 3 :D
Zaraz lecę czytać^^
Jak miło, że wróciłaś :D Nie bój się nie będę biła, ja tez powoli zaczynam zalegać ze swoim rozdziałem, ale dodam go w ten długi weekend, a przynajmniej się postaram :D
OdpowiedzUsuńDobra, do rzeczy:
Rozdział bardzo mi się podobał :D Szczerze mówiąc nigdy nie myślałam, że Severus Snape ma ludzkie uczucia. Wiem to głupie, ale czytając serię Rowling zawsze był wredny, podły i mściwy. Z tego kawałka jak Harry mówi, że nie ma potrzeby zwracać się do niego per pan, nigdy nie mogłam wytrzymać. Takie to słodko bezczelne :D Nie wiem czy coś może być słodko bezczelne, ale cóż :D
Szkoda mi go w tylko w tych chwilach kiedy wspomina Lily :( To smutne, ale też jest w tym sporo jego winy. Mógł nie donosić, chociaż nie wiedział na kogo. No, ale co my możemy.
Czekam na z niecierpliwością na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się on wkrótce :D
Aha i nie chrzań mi tu, że może Nas zostawisz, bo mi serce pęknie :D
Życzę weny i pozdrawiam :)
P.S. Jeszcze w ten weekend prześlę Ci rozdział osiemnasty, a czwarty już Ci dosłałam :D
No wróciłam, jak widać:P
UsuńA ma i wiedzcie, że będzie je miał do końca życia, więc jego opisów emocji raczej tu nie zabraknie nie tylko ze względu na to, ze uwielbiam je pisać, ale też z tego powodu, że chcę pokazać czytelnikom, że ludzie "emocjonalnie" to nie tylko ludzie szczęśliwi i radośni, ale także takie gbury jak Sev.
No, oczy Potter są dla niego niczym przekleństwo. I jeszcze sporo takich scen będzie miało miejsce w tej historii.
Nie zostawię, obiecuję.
No to czekam na kolejny rozdział:*
Ej Ej Ej i jeszcze raz EJ! Przedawkowałaś czekoladowe żaby, czy wypiłaś o jednej kieliszek Ognistej Whisky za dużo? Nawet nie myśl o usuwaniu bloga. Wiadomo, że czasem ma się gorsze chwile, ale wierzę, że chwile spędzone na pisaniu Ci je rekompensują. A jedyną durnotę jaką popełniłaś to myśl, że nie chcesz mi zawracać głowy. W końcu sama, dobrowolnie zgłosiłam się na to "stanowisko" i nie zamierzam rezygnować. Choć muszę przyznać, że nie miałabym zbyt wiele do roboty w tym rozdziale ;) Twój styl znacznie się poprawił, a za kilka notek podejrzewam, że 3 błędy w tekście to będzie maximum.
OdpowiedzUsuńRobi się ciekawie. Fragment z ripostą Harrego był cudowny, nieźle się uśmiałam.
Tak więc radzę ograniczyć wizyty w Hogsmeade i czym prędzej wracać na stałe.
Życzę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ;*
Nie bij! Tak, wydaje mi się, że przedawkowała czekoladowe żaby,, bo takie mam wzdęcia... Haha, żartuję przecież :D
UsuńNaprawdę? Ja się bałam, że po tak długiej przerwie to mnie nie zechcesz:P Ale tak sobie pomyślałam, a niech ludzie zobaczą jakie błędy robię, ale oczywiście okazało się, ze było ich mało, także byłam w siódmym niebie:* No raczej wątpię, chciałaś chyba powiedzieć 30! XDD
Ja też rżałam jak głupia gdy czytałam ten fragment, no ale co zrobić, trzeba się było w zadumę wprowadzić, aby emocje Sevka opisać, więc nie mogłam się długo tą chwilą cieszyć:P
Na pewno je ograniczę:P Ślicznie dziękuję za tak miły komentarz:*
Kochana, ślicznie dziękuję za dedykację, zwłaszcza, że wbrew twoim obawom, rozdział był niesamowity! To zaszczyt, że zadedykowałaś mi właśnie tą część tej historii. Bardzo, bardzo Ci dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKolejny raz jestem w szoku - jak można trzymać się tak dobrze kanonu, a jednocześnie sprawić, że czytelnik czuje do Severusa sympatie? Twoje opowiadanie przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. To cudo nad cudami i nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy miałabyś przestać pisać!
uwielbiam twoje opisy. Są niesamowicie plastyczne i takie.. prawdziwe. Chociaż moja wyobraźnia ma ostatnio problemy, to Ty sprawiasz, że znów odnajduję magię w potterowskim świecie. I powiedz mi, jak ja mam Ci dziękować za to? Chyba nie ma żadnych słów, które mogłyby wyrazić moją wdzięczność : )
Severus nienawidzi Harrego i ja powoli zaczynam go nienawidzić. Tak łatwo jest mi zrozumieć rozpacz i złość Severusa... po cichu mam nadzieję, że Rosalie wpłynie na niego pozytywnie. Snape zasługuję na szczęście! (Nienawidzę Lily, to zła kobieta była, tak w ogóle!)
Swoją drogą zauważyłam, że prawie wszystkich nie lubię (oprócz Severusa, rzecz jasna) - Lily była zła, Harry jest wkurzający (chociaż na tej lekcji był dość zabawny, prawda? : D ), Draco to idiota, Hermiona jest przemądrzała... jestem przerażona sobą ; )
Twój styl pisania jak zawsze zachwyca. Notka skończyła się zdecydowanie za szybko. Nienawidzę tego uczucia, kiedy czytam coś bardzoc iekawego i nagle... koniec : ( Mam nadzieję, ze nigdy nie porzucisz tego opowiadania. Przeważnie czytam książki, a nie blogowe opowieści, ale z całą pewnością mogę powiedzieć, że zupełnie nie odstajesz poziomem od książek. Niektóre nawet przeganiasz!
Pozdrawiam cieplutko i życzę bardzo dużo weny :)
Ojeju, tyle pochwał, zastanawiam się tylko czy zasługuję chociaż na ich namiastkę:*
UsuńMatko jedyna, Jill, a od tego cukru posiwieję, o ile się da:D W każdym razie jesteś za wyrozumiała dla mnie i mojego opowiadania:*
O tak , Rosialia wpłynie na niego pozytywnie, jednak inaczej niż sobie to wyobrażacie:*
Jak czytałam o Draco i Hermionie to mało nie spadłam z krzesła, ale masz rację, na razie wszyscy są idiotami:D
Ha, no tutaj to było już naginanie prawdy do granic wytrzymałości:P Nigdy nie dorównam moją "historyjką" do prawdziwych opowieści sławnych pisarzy, a tym bardziej nigdy ich nie przegonię:* Ale ślicznie ci dziękuję za takie komplementy. To bardzo podbudowujące.
Kochana ty sobie sama na tę dedykację zasłużyłaś:* I to nie Ty powinnaś mi dziękować, ale ja Tobie:*
Myślę, że to najlepszy rozdział z tutaj opublikowanych, bo czytało mi się go z wielką przyjemnością. Na szczęście skupiał się on głównie na Severusie, a to bardzo dobrze, bo nie przepadam za Rosalią. Wywołuje we mnie negatywne emocje tą swoją wyższością i chłodem. Nie wiem, co tam ciepłego w jej oczach mógł ujrzeć Snape. Najbardziej podobała mi się scena z lekcji Obrony Przed Czarną Magią, wyszła barwnie oraz plastycznie, no i ta "zjawa" Lily... Ciekawe, czy opiszesz szlaban Wybrańca :) Trochę refleksji, trochę akcji. Wszystko na plus. I faktycznie mniej błędów, chociaż czasem miałam wrażenie, że nie każde zdanie popisuje się logicznością. Pozdrawiam Cię serdecznie :) I z niecierpliwością czekam na Twój komentarz u siebie.
OdpowiedzUsuń[gryfonka-na-tropie]
Dziękuję ci ślicznie:*
UsuńW sumie to jestem zaskoczona, bo byłam pewna, że się nie zjawisz, za to ci ci zrobiła, tyle mnie nie było na Twoim blogu, ale zaraz lecę to nadrobić:*
Haha, rozwaliłaś mnie tym komentarzem na temat Rosali, może i masz rację, może jest za "wiedźmowata"? Zobaczy się.
Tak opiszę szlaban Harry'ego, ale to będzie dopiero w rozdziale... 7! Tak, o ile sobie przypominam to tak w siódemce.
Jeszcze raz ślicznie dziękuję:*
Och nawet nie wiesz jak się za tb stęskiłam <3 Jak się stęskniłam za twoim stylem i wgl. za blogosferą i pisanie, oraz czytaniem :) Kocham Rosalie. Taka twarda z niej babka! Jeśli będzie z Sevem to dla niego idealna partia! On właśnie takiej kobiety potrzebuję. Silnej, twardej i odważnej. Eeee tam może jest wiedźmowata ale w tym tkwi cały jej urok :) No cóż, ja nie mogę powiedzieć, że nienawidzę Lily, bo tak szczerze to ją uwielbiam, ale uwielbiam też Severusa, a jednocześnie Huncwotów. Dziwnie to takie, ale Lily naprawdę kochała Jamesa. Szkoda, że Joanne i Syriuszowi i Severusowi nie dała miłości bo oboje na nią zasługiwali najbardziej, a oboje zginęli :( Ale to daje przynajmniej nam pole do popisu :) Sev ma twoją Rosalie, a Syriusz moją Scarlett :P Hahaha. Wiesz, teraz sobię tak pomyślałam, że my takie dobre matki Teresy, ratują bohaterów HP, dajac im miłości :) Może jestem głupia, ale sądzę, że dobrze robimy :P Kochana, powiadamiaj mnie o nowych notkach koniecznie :* Już nie mogę się doczekać :) Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDziękuję:*
UsuńNawet nie wiem jak się uśmiałam czytając Twój komentarz. Tak, Rosalia mocno wpłynie na Severusa, ale trochę inaczej niż sobie wszyscy wyobrażają.
Masz rację biedni Syriusz i Severus :( Tak Sev ma moją Rosalię, ale troszkę inaczej ją będzie miał, niż to sobie wyobrażasz, ale będzie miał:*
Witaj!
OdpowiedzUsuńDługo przekopywałam katalogi opowiadań i cały internet w poszukiwaniu opowiadań gdzie głównym bohaterem jest Severus Snape. Zostaje nową czytelniczką opowiadania i będę zaglądać z nadzieją, że wstawisz nowy rozdział. Dodaje Cię do linków na www.way-of-death.blogspot.com .
Pozdrawiam i życzę weny :)
Julia Jul
Dziękuję ci bardzo:)
UsuńOczywiście, że się cieszę i to ogromnie. Nowy rozdział opublikuje 18 więc z wielką chęcią cię powiadomię :*
Jak znajdę trochę czasu to wpadnę również do ciebie:*
Witaj!
OdpowiedzUsuńW sumie nie wiem co mam napisać, bo brak mi słów. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Uwielbiam Severusa, strasznie go uwielbiam, jest moim ulubionym bohaterem z całej sagi,a do tego Ty tak WSPANIALE oddajesz jego emocje. Mówię to szczerze, i proszę nie odchodź. Smutno byłoby gdybyś porzuciła takie dobre fanfiction, a takich w dzisiejszej blogsferze jest NAPRAWDĘ MAŁO.
Ogólnie Twoje rozdziały czyta się naprawdę przyjemnie i lekko. Kocham to! :3
Do tego nie robisz śmiesznych błędów ortograficznych i składniowych, naprawdę chwała Ci za to!
Dużo jest blogerów, którzy piszą o Severusie właśnie, ale niektórym po prostu nie udaje. Ty jesteś nieliczną z tych, którym się to udało.
Rosalia Force, to prawdziwa twarda kobieta. Taka z krwi i kości, a mnie to wystarczy.
Maite Perroni, uwielbiam ją! Przyznam się szczerze, że oglądałam każdą telenowelę z nią, każdą! xd Doskonale pasuje mi do wizerunku Rosalii.
Nie lubię Lily Evans, za Severusa. Cholernie szkoda ( a może i nie? ), że nadal o niej myśl i dał się wybić z równowagi przez te zielone oczęta.
Będę czekać z NIECIERPLIWOŚCIĄ na kolejny rozdział.
Naprawdę, nie odchodź, bo później będziesz żałować :)
Pozdrawiam, i byłoby mi straszne miło gdybyś informowała mnie o nowościach :)
Trzymaj się!
Jakby co to informuj tutaj -- > www.analise-must-die.blogspot.com
UsuńDziękuję bardzo, ale szczerzę wątpię aby te pochwały mi się należały. Cieszę się, że opowiadanie ci się spodobało, bałam się, że jednak nikomu nie przypadnie ono do gustu:)
UsuńOczywiście, że będę cię informować, a jak znajdę trochę czasu to wpadnę też do ciebie:*
Należą się - z pewnością!
UsuńOjejku, boski szablon! Rozpływam się *.*
Nie masz za co dziękować, po prostu jesteś dobra w tym, co robisz! :*
Tak, mam co do tego mieszane uczucia, ale skoro tak uważasz :)
UsuńPrawda? To arcydzieło Jill z zaczarowanych.
Tak, jestem dobra, jak mi ktoś pomoże to być może mi wychodzi to i owo, ale nigdy nie jest tak dobrze jak bym chciała:(
Ale podsumowując, nie umiem pisać i koniec dyskusji :)
UsuńSuper! Świetnie opisane uczucia Severusa. Naprawdę bardzo dobrze piszesz, potrafisz przedstawić emocje. Przepraszam, że komentuje dopiero teraz, ale wiesz jak to jest. Następny post skomentuje niebawem a wracając do tego jest naprawdę dobry. Niby nic się nie dzieje, a jednak wywułuje emocje. Oczy latają o linijki do linijki z zaciekawieniem. Podobała mi się bardzo lekcja obrony przed czarną magią A w ogóle to nowy szablon jest boski.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i przypominam o sobie, jak i o moim blogu ;)
Tak jak obiecałam w poprzednim komentarzu, zabrałam się od razu za czytanie ;) Rozdział znowu przedstawia doskonale uczucia, dzięki czemu można z łatwością wcielić się w bohatera Twojego opowiadania. Wcale nie dziwię się Severusowi, że ma już dość wszystkiego. Na jego miejscu, nie wiem, jak bym to wytrzymała. Mam nadzieję, że jego stan się polepszy. Może za sprawą Rosalii? ;) Byłoby interesująco ^^ Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://w-kregu-klamstw.blogspot.com/