Dni były chłodne, a pogoda zdradziecka. Za oknem, jak
przez większość tych wakacji, kłębiła się szara mgła i kropił mały deszczyk.
Krople wody uderzały z łoskotem w opakowania po jedzeniu i puszki po piwie,
powodując normalne na tej dzielnicy echo. Dzisiejszy dzień był idealny, aby
zrobić coś, co odbiegałoby od zwykłej codzienności, gdyż w mieście wybuchła
epidemia grypy, więc wszyscy mugolscy mieszkańcy udali się do najbliższego
lekarza. Tylko jeden mieszkaniec, nie całkiem normalny mieszkaniec, pozostał
ciałem i duszą w domu pod numerem trzynastym. Tylko w tym jednym domu zasłony
pozostały zasłonięte.
Severus Snape wciąż dumał nad pustym
kufrem, spoglądając w jego dno. Nastał pierwszy września, a w szkole miał być
już przed osiemnastą, aby „pomóc”, jak
to ujmował Albus Dumbleore w sprawach organizacyjnych. Znów miał wrócić do tego
miejsca, w którym od najmłodszych lat był poniżany przez szkolnych „bohaterów”, a jednocześnie najbardziej
znienawidzonych przez niego ludzi na świecie – Jamesa Pottera i Syriusza Blacka.
Nie przypadli sobie do gustu już przy pierwszym spotkaniu, a późniejsze
wydarzenia tylko pogłębiały rany, które pozostały do dnia dzisiejszego. Było
też wydarzenie, to jedno posunięcie, którego z pewnością nie podjąłby się gdyby
wiedział, czym się skończy. Przez ten jeden błąd stracił jedyną osobę, która
zdawała się go rozumieć, która chciała mu jedynie pomóc, a on tak się jej
odpłacił.
Nie było dnia, w którym nie myślałby o
Lily Evans, a gdy próbował się powstrzymać, wracała ta straszna wizja, w której
ukazywały się mu jej piękne rysy twarzy, długie, kasztanowe włosy i duże,
zielone oczy, które na jego nieszczęście odziedziczył syn Pottera. Tego
bałwana Harry’ ego Pottera nie nazywałby synem Lily, gdyż według niego, nie
zasłużył na to, zawsze był taki sam jak jego ojciec – irytujący, samolubny i
arogancki, a ta Lily, którą znał była zupełnie inna.
Severus oprzytomniał po dłuższej chwili.
Spojrzał z ukosa na kufer, można by powiedzieć, że odkładał pakowanie na
ostatnią chwilę. Może i tak było. Pakował się zawsze ostatniego dnia przed
wyjazdem, bo nigdy nie zajmowało mu to wiele czasu być może, dlatego, że i do
zabrania nie miał za dużo.
Wyjął różdżkę zza pazuchy i machnął nią w
stronę szafy. Jej drzwiczki otworzyły się z hukiem, po chwili z jej wnętrza
zaczęły się wyłaniać schludnie poskładane, czarne szaty, które następnie
spoczęły delikatnie na dnie kufra. Następnie skierował różdżkę w stronę
biblioteczki. Grube, ciężkie książki oprawione w czarną lub brązową skórę
uniosły się w powietrzu, po czym przeleciały przez pokój prosto do kufra,
układając się przy tym tematycznie.
Gdy umieścił już w kufrze wszystkie
potrzebne rzeczy, usiadł na fotelu i wpatrywał się w zegar wiszący nad
kominkiem. Zaklęcia chroniące Hogwart przed niechcianą teleportacją wrogów na
terenie zamku i jego błoniach zostawały zawieszone od godziny siedemnastej do
siedemnastej dziesięć. Nauczyciele musieli zjawić się punktualnie w tych
godzinach, aby móc wrócić do szkoły. Oczywiście zachowane były najwyższe środki
ostrożności; teleportowano się tuż przed bramą, przy której sprawdzano
tożsamość przybyłych, ich różdżki oraz kufry, a Argus Filch swoim „wykrywaczem” wyszukiwał niebezpiecznych przedmiotów. Co roku godzina była zmieniana, ostatnio
była to piętnasta, a dwa lata temu dwunasta. Następnie nauczyciele meldowali
się w gabinecie dyrektora, czekając tam i przygotowując się do uczty, którą
zazwyczaj jednym machnięciem różdżki przygotowywał sam Albus Dumbledore.
Posiłki natomiast były przygotowywane przez skrzaty pracujące w kuchni.
Nagle dało się słychać lekki stukot.
- To pewnie szczury, pomyślał.
To nie mógł być Glizdogon, gdyż ten
wyruszył z powrotem na posługi do Czarnego Pan kilka godzin temu. Severus
spojrzał na zegar: wskazywał godzinę szesnastą pięćdziesiąt dziewięć. Wstał,
więc i chwycił za rączkę kufra, a gdy wybiła godzina siedemnasta, obrócił się w
miejscu i zniknął. Postanowił teleportować się z domu, bo co by się działo,
gdyby na ulicy zobaczył go jakiś zabłąkany mugol?
Po krótkiej chwili znalazł się przed srebrną
bramą. Otaczały ją niewysokie mury, na które z łatwością można byłoby się
wspiąć i przeskoczyć na drugą stronę, gdyby nie zaklęcia ochronne, które
skutecznie to uniemożliwiały. Tworzyły niewidzialną, niezniszczalną szybę,
przez którą nic i nikt się nie przedrze. Z daleka było widać zarys zamku, we
wszystkich oknach wież i Wielkiej Sali jarzyło się jaskrawe, żółte światło.
Krajobraz ze szkołą na czele dawał naprawdę mroczny efekt, zwłaszcza przy
świetle księżyca, które odbijało się w niezwykle spokojnym jeziorze otaczającym
Hogwart. Ktoś, kto przyglądałby się temu widokowi, stwierdziłby, że ta twierdza
zbudowana z pomysłem oraz wyniośle wznosząca się ponad wszystkie skrywała wiele
tajemnic. Tak też było.
Snape z pewnością przyglądałby się temu
widokowi dłużej, gdyby nagle nie zaczęło razić go jaskrawe światło, które z
nikąd pojawiło się przy nim. Jarzący blask wydobywał się z różdżki, a gdy ta
zbliżyła się do właściciela, ujrzał on kwadratową twarz mężczyzny o małych,
brązowych oczkach, dużym nosie i kościstych policzkach. Krótkie, jasne włosy
sterczały na głowie jak kolce jeża, a oczy wpatrywały się z wyraźną
nieufnością.
- Proszę podać tożsamość – powiedział ochryple mężczyzna, przystawiając mu różdżkę bliżej twarzy.
- Severus Tobiasz Snape -
odrzekł chłodno – A teraz z łaski swojej Dawlish, mógłbyś przestać mi machać
różdżką przed nosem?
- Uważaj Snape – wysyczał
Dawlish – Dawaj różdżkę.
Severus z kpiącym uśmiechem podał mu swoją
różdżkę. Dobrze wiedział, że Dawilsh nawet jakby chciał mu coś zrobić, to on
nie musi się niczego obawiać, gdyż ten mocny jest jedynie w słowach. Dawlish
przyglądał się jego różdżce długo, następnie ze złością wypisaną na twarzy
oddał ją właścicielowi.
- FILCH! – wrzasnął, a z
cienia wyskoczyła niska postać staruszka o wyjątkowo nieprzyjemnej twarzy, w
dłoni trzymał długi przedmiot. – Sprawdź, proszę, profesora Snape’ a.
Argus Filch poczłapał w jego stronę Severusa,
wymachując swoim wykrywaczem. Przebadał go dość wnikliwie, po czym zajął się
kufrem. Snape patrzył na to znudzonym wzrokiem. Zapewne przeszukiwaliby jego
kufer jeszcze dłużej, gdyby nagle w ciemności nie pojawiła się Pomona Sprout.
- Witaj, Severusie –
odrzekła uprzejmie. – Czołem, Dawlish.
- Dobry wieczór Pomono –
Severus skłonił lekko głowę, po czym zwrócił się lodowatym tonem do aurora. –
To, co Dawlish? Może przestaniesz być upierdliwy jak dziecko i w końcu
otworzysz mi tą bramę, abym mógł wejść?
Dawlish wyglądał, jakby bił się z myślami, co
strasznie rozbawiło Severusa. Auror spoglądał to na kufer, to na Filcha, w
końcu po chwili zastanowienia wyjął różdżkę i machnął nią w stronę bramy. Łańcuchy,
które ją zabezpieczały, opadły, a brama rozwarła się ze skrzypem.
- Dziękuję – odrzekł
chłodno Severus.
Dawlish jednak nie dawał za wygraną i złapał
go za ramię, i szepnął:
- Uważaj, Snape. Ostrzegam
cię, może Dumbledore cię uchronił przed wyrokiem, ale to nie potrwa długo. Mogę
ci to obiecać.
Severus zaśmiał się ironicznie i odrzekł z
pogardą:
- Ach tak? I co mi
zrobisz? Wydłubiesz mi oko różdżką? A teraz wybacz, mam ważniejsze rzeczy do
załatwienia. Żegnam.
I ruszył pewnym krokiem wzdłuż prostej
ścieżki prowadzącej do zamku. Groźba Dawlisha nie zrobiła na nim najmniejszego
wrażenia, ta niedojda jedynie mu zazdrościła. John od zawsze był na drugim
planie, nigdy nie dokonał niczego, co mogłoby zwrócić uwagę trolla górskiego,
ale ku jego zdziwieniu udało mu się zostać aurorem. Zapewne tylk dlatego, że
zawsze trzymał się lepszych od siebie, którzy mu pomagali. On robił takie
rzeczy, o jakich Dalwish w życiu nie słyszał, a to dopiero namiastka tego, co
go czeka. Niebezpieczeństwo, w jakim żył na co dzień już od szesnastu lat
czasami przerastało jego samego, w każdej chwili Lord Voldemort mógł dowiedzieć
się, że on, Severus Snape, nie stoi po jego stronie, a wręcz przeciwnie, cały
czas działa przeciwko niemu. Zgodził się podjąć to ryzyko
dla jednego, nie całkiem jasnego powodu. Robił to, bo chciał naprawić krzywdę,
jaką wyrządził. Teraz jak się nad tym zastanawia, to uważa, ze trzeba było
najpierw to dobrze przemyśleć, zanim doniósł Voldemortowi o tej przepowiedni.
Teraz musi to jakoś odkręcić, musi ochronić syna Lily. Tylko w ten sposób może
przeboleć późniejsze wydarzenia, które z jego powodu, w ogóle miały miejsce.
***
Severus Snape westchnął cicho. Siedział przy biurku
w swoim gabinecie. Każda chwila spędzona w tym pomieszczeniu uspokajała go jak
silny eliksir na nerwy. Wspaniale było patrzeć na ścianę, na której wisiało
kilka półek, gdzie od góry do dołu stały słoiki z marynowanymi zwierzętami
pływającymi w różnobarwnych wywarach. W gabinecie nie było okien, co dawało mu
jeszcze większą radość, lubił samotność i mrok, to wszystko zdawało się być
bardzo melancholijne i spokojne, czyli takie, jakie lubił. Było tu trochę
zimno, gdyż podłoga i ściany zbudowane z kamienia, wcale nie wytwarzały ciepła,
a czasami stała tu woda. Ale cały urok lochu właśnie na tym polegał. Przed
chwilą odbył „meldunek” w gabinecie
dyrektra, po czym wrócił do tak dobrze znanego mu miejsca.
Znów
tego dnia wpatrywał się w tarczę magicznego zegara. O godzinie siódmej miała
rozpocząć się uczta powitalna, na którą nie miał ochoty pójść. W duszy modlił
się, aby ta godzina w ogóle nie nastała, ale wskazówki nieubłaganie krążyły
wokół tarczy, w dodatku jeszcze szybciej niż powinny( a przynajmniej jemu tak
się wydawało). Czuł się bardzo ociężały, jak gąbka, którą ktoś namoczył w
wodzie i zostawił w wannie. Nie miał ochoty się ruszać, a więc oparł podbródek
na dłoni i w głuchej ciszy oczekiwał, aż nadejdzie godzina, o którą tak błagał,
aby nie nadeszła.
Przez chwilę miał ochotę coś powiedzieć, ale
wargi zdawały się odmówić mu posłuszeństwa, a gardło mocno zacisnęło. Nieme
słowa zdawały się narastać w jego piersi, jak bomba, która po upływie czasu
wybucha. Nagle poczuł się kimś zupełnie innym. Sięgnął po pióra i przyciągnął
do siebie kawałek pergaminu, chciał coś napisać, ale pióro wypadało mu z dłoni.
Co się z nim dzieje? Pytanie na pozór łatwe, ale kilka znaczeń dobitnie
wykańcza człowieka. Nie raz widział osoby, które postradały zmysły, ale nie…
Przecież on nie jest szalony, po prostu dziś ma zły humor, jak to zawsze się
tłumaczy.
Po dłuższej chwili zastanawiania się,
zdecydował, że jednak pójdzie na ta ucztę, aczkolwiek zrobi to, z bo musi. Wstał od biurka i wyszedł przez
duże, stalowe drzwi, którymi tak często odgradzał się od reszty świata.
***
Wielka Sala była naprawdę wspaniale
udekorowana, nawet on musiał to przyznać. Nad czterema długimi stołami wisiały
godła domów, do których przydzielano uczniów za pomocą Tiary Przydziału. Nad
pierwszym stołem widniał lew na czerwono- złotym tle – godło Gryffindoru, nad
drugim prezentował się borsuk, a w tle na przemian występowały czerń i złoto.
Nad trzecim stołem wyniośle wznosił się niebiesko- brązowy orzeł*, znak
Ravenclawu. Ostatni stół, przy którym i on sam kiedyś zasiadał należał do Domu
Węża, widniejący w godle gad na zielono-srebrnym tle od wieków był symbolem
Slytherinu.
Ale dla niego było to coś więcej niż dom.
Cieszył się, że trafił właśnie tam, gdzie mógł spokojnie oderwać się od
rodziców, ojca pijaka i niedbającej o niego matki. Od samego początku chciał
trafić do Slytherinu, to było jego marzenie odkąd dowiedział się o istnieniu
czegoś takiego jak magia i Hogwart. To tam usłyszał o działalności Voldemorta,
do którego pragnął dołączyć i zrobił to, ale zbyt ambitna praca najwyraźniej
nie popłaca, gdyż zaślepiony wiernością nie zważył na to, jaki skutek może mieć
ta jedna misja, na którą wysłał go Voldemort. Że to przez niego Lily nie żyje.
Nagle usłyszał dziwny dźwięk, nie z jego
głowy. Z rzeczywistości. Przez chwilę pomyślał, że rozmyślanie nad tym
strasznym faktem, do którego się przyczynił zupełnie zniszczyło jego psychikę.
Przecież on teraz on nie jest w stanie nawet powiedzieć czy to, co usłyszał to
jawa czy kolejny psikus, który wyrządza mu jego własna głowa! A może już
kompletnie stracił panowanie nad własnym umysłem, skoro nawet jego zmysły
kwestionują świadectwo własnych spostrzeżeń. Głos znów się powtórzył:
- Witaj Severusie –
Oprzytomniał natychmiast. Siedział przy
stole przeznaczonym dla nauczycieli, choć nie pamiętał, aby siadał. Obok niego,
na drewnianym krześle, wyprostowana jak deska siedziała kobieta o surowym
wyrazie twarzy i włosach upiętych w ciasny kok. Jej małe, brązowe oczy
spoglądały na niego zza prostokątnych okularów.
- Dziś jesteś wyjątkowo
wcześnie – spojrzała na niego z lekkim zdenerwowaniem – Słyszałam, że Dumbledor
dał ci posadę nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, czy to prawda?
Severus spojrzał na nią z irytacją. Nie
minęły zaledwie dwa tygodnie, od kiedy Dumbledor pojawił się na Spinner’ s End,
aby poinformować go o zaistniałej sytuacji i zaproponował objęcie przez niego
tego stanowiska, a wie już o tym połowa grona pedagogicznego.
- Jak to jest, że ludzie
czasami wiedzą więcej, niż powinni – powiedział oschle, – Ale tak, to prawda.
- O tak, ludzie niekiedy
za bardzo interesują się sprawami innych – odrzekła McGonagall chłodno, – Ale o
owym fakcie poinformował mnie sam dyrektor, a więc nie możesz być pewny
Severusie, że nikt nie wie o Tobie więcej, niż powinien.
- Wyrażam nadzieję, że
właśnie tak jest – burknął Snape – To, kiedy dokładnie rozpocznie się ta uczta?
– Zapytał, choć dobrze znał godzinę, ale zależało mu na zmianie tematu.
- Och, za chwilę.
Uczniowie już przybyli, tym razem Pomona ich przyprowadzi, bo Hagrid
najwyraźniej się spóźni.
Tym razem nic nie odpowiedział. Czekał w
milczeniu, aż cała gromada bachorów zacznie się dobijać do drzwi Wielkiej Sali
i zacznie się uczta. Pozostali nauczyciele w między czasie zasiedli przy stole
i podobnie jak on zaczęli wyczekiwać godziny dziewiętnastej. Spoglądał na nich
uważnym wzrokiem. Niski i skrzeczący Filius Flitwick, porośnięty długą, białą
brodą i z wielką łysiną na czubku głowy, zasiadł po lewej stronie krzesła
Dumbledore’ a, Poppy Pomfrey, szkolna pielęgniarka już ubrana w fartuch
siedziała obok niego i co chwilę spoglądała przez ramię. Daleko, na ostatnim
krześle zasiadł niski nauczyciel z wystającym brzuchem, małymi wodnistymi
oczami i łysiną na głowie. Severus spojrzał na niego ze zdziwieniem, co tu
robił Horacy Slughorn? Gdy on uczęszczał do Hogwartu, Slughorn nauczał
eliksirów, więc może powrócił, jak to mówią na „stare śmieci”? Być może, Dumbledore coś mu o tym wspominał. W
końcu ktoś musiał go zastąpić.
Obok Horacego zasiadła wysoka kobieta,
miała duże, czarne oczy i włosy tego samego koloru. Ubrana w była w
ciemnobrązową szatę i we wszystkie strony spoglądała dość niepewnie. Oddychała
z wyraźną trudnością i na każde pytane Slughorna odpowiadała kiwając głową.
Siedziała sztywno zupełnie jak McGonagall pocierając przy tym dłonie z jakimś
dziwnym zdenerwowaniem. Pewnie i ona została zatrudniona przez Dumbledore’ a,
ale zachowywała się zupełnie inaczej niż Slughorn, tamten był wyraźnie śmielszy
i rozluźniony. Ta natomiast wyglądała jak opętana ze swoim nerwowym potrząsaniem
głową i szybkim oddechem.
Snape nie przyglądał się tej dziwnej scence
dłużej, ponieważ do Sali nagle wpadł Albus Dumbleodre. Severus poznałby go z
daleka. Długa, biała broda sięgająca do kolan, dziwna szata, niebieskie oczy
połyskujące zza okularów połówek, wszystko to było nieodłączną częścią tego
sędziwego starca. Kroczył ku nim wyraźnie zadowolony, jakby właśnie spotkał
dawnych przyjaciół, z którymi tak długo się nie widział. Gdy zasiadł na swoim
krześle, przypominającym tron, uśmiechnął się do wszystkich pogodnie i
powiedział:
- Witajcie. Na Merlina jak
ten czas mija, wakacje zdawały się trwać jedynie dwie sekundy, prawda?
Aczkolwiek, cieszę się, że znów mogę Was zobaczyć.
Rozejrzał się po wszystkich i uśmiechnął się
jeszcze szerzej.
- A gdzie Pomona? Zdawało
mi się, że to Hagrid miał odbierać uczniów sprzed Ekspresu – powiedział zanim
Profesor McGonagll zdołała powiedzieć, że to profesor Spourt postanowiła
zastąpić Rubeusa, – Ale Hagrid najwyraźniej się spóźni. Pewnie zatrzymało go
coś ważnego, on nie lekceważy swoich obowiązków.
Minerwa wymieniła porozumiewawcze
spojrzenie z Poppy Pomfrey. Severus dobrze wiedział, że McGonagall darzyła
Rubeusa dużym szacunkiem, ale za dobrze go znała i doskonale wiedziała, jakie
sprawy najczęściej zatrzymują właśnie Hagrida. On sam też wiedział, aż za dużo
o pół-olbrzymie, jego słabość do niebezpiecznych stworzeń nie raz przysporzyły
Rubensowi dużo kłopotów, a Severus do tej pory nie mógł zrozumieć, dlaczego on
nadal je kocha.
W tej chwili wrota Wielkiej Sali otworzyły
się i do pomieszczenia, niemal wlała się ogromna ilość uczniów, wszyscy w
biegali w tą i z powrotem, szukając swoich miejsc, dopiero po długich, pięciu
minutach wszyscy starsi uczniowie zasiedli przy stołach swoich domów, a do
Wielkiej Sali wmaszerowali pierwszoroczni, których oczy zrobiły się okrągłe jak
monety, kiedy zobaczyli Salę i jej sufit. Jeden chłopiec tak się zagapił, że
nie zatrzymał się i wpadł na schodek. Minerwa McGonagall wstała i trzymając w
ręce Tiarę Przydziału, której Severus nie zauważył, podeszła do nowych uczniów.
Jej słowa kierowane do nich zdawały się być im tak odległe, jakby profesor
McGonagall stała dwie mile od nich, gdyż nadal rozglądali się po Sali
nieprzytomnym wzrokiem. Najwyraźniej jeszcze nie zdołali się oprzeć wspaniałemu
urokowi tego magicznego miejsca.
Po
dłuższej chwili, jednak zrozumieli, co się do nich mówi i rozpoczęła się
Ceremonia Przydziału. Właściciele wyczytywanych imion wyłaniali się po kolei z
tłumu zasiadając na małym, drewnianym stołeczku, po czym nakładano im na głowę
Tiarę Przydziału. Z początku górowali Krukoni, następnie Tiara przydzieliła do
Slytherinu kilu chłopców i siedem dziewczynek, potem słychać było tylko słowo „Huffelpuff!”, a na sam koniec kilka
uczniów przydzielono do Gryffindoru.
Zanim zdążył się obejrzeć na swoje miejsce,
tuż obok niego, wróciła McGonagall. Do tej pory uczniowie domów wiwatowali i
klaskali ciesząc się z nowych uczniów, którzy trafili właśnie tam gdzie oni.
Wrzaski ucichły, kiedy Albus Dumbleore uniósł dłoń i powiedział:
- No to chyba czas zacząć
ucztę! –
Po tych słowach na stołach pojawiły się
miski z zupami, talerze z pieczonymi kurczakami, salaterki z sałatkami i
wielkie puchary z sokiem dyniowym. Uczniowie z naturalną dla nich łapczywością
rzucili się na jedzenie, jak lwy na powaloną antylopę. Severus patrzył na to z
pogardą. Sam nie tknął niczego, nie miał ochoty jeść. Sięgnął jedynie po
kielich z sokiem i upił z niego łyczek, gdy nagle zauważył, że przy stole Gryfonów
siedzą samotni Hermiona Granger i Ronald Weasley. Niemal się zakrztusił, gdy
dostrzegł brak Potter’ a. Co ten małolat znowu wymyślił? Może znowu ma zamiar
wtargnąć do szkoły na latającym aucie? Jego niedoczekanie.
Wstał jak najszybciej i ruszył ku wyjściu
bocznym, zostawiając zdziwioną Minerwę McGonagall, ale tylko ona zauważyła jego
reakcję. Szedł właśnie wzdłuż korytarza głównego, gdy nagle ku jemu zdziwieniu,
przed wrotami Wielkiej Sali** czekało coś dziwnego, wiedział, że patronus, ale
nie miał pojęcia, co on przedstawia, gdyż przypominało psa, wilka, człowieka
jednocześnie. Gdy to coś zauważyło go
przemówiło ludzkim głosem, głosem Nimfadory Tonks.
Hagridzie,
przyprowadziłam Harry’ ego. Czekamy pod bramą.
Nagle ogarnęło go dziwne rozbawienie. Czyli
Potter tym razem się spóźnił, oraz miał zamiar wtargnąć do Wielkiej Sali w
połowie uczty. To bardzo sprytne wykorzystać swojego przyjaciela Rubeusa
Harida, który w ten sposób nigdy by nie pomyślał. No to Potter się pomyli, bo
to właśnie on pójdzie go odebrać.
Ruszył ku drzwiom głównym, po czym skręcił
w stronę bramy, przez którą sam wcześniej przeszedł. Latarnie świeciło jasno,
ale nawet przy takim świetne trudno było cokolwiek zobaczyć. Dopiero po pięciu
minutach dostrzegł daleko, za kratami stała chuda, wątła postać kobiety, a obok
niej, znacznie niższa postura, która z pewnością należała do Potter’a. Ze
złośliwym uśmieszkiem ruszył znacznie luźniejszym krokiem, a gdy dotarł do
bramy, machnął różdżką lekko, jak piórkiem, a łańcuchy spadły na ziemię.
***- No, no, no – rzekł
uśmiechając się szyderczo, gdy brama rozwarła się ze skrzypem - To miłe, że w
końcu się zjawiasz, ale widzę, że uznałeś, iż noszenie szkolnych szat uwłaszcza
twojej godności.
- Nie mogłem się przebrać,
nie miałem… - zaczął Potter, ale przerwał mu w połowie zdania.
- Nie musisz już czekać,
Nimfadoro. Potter jest całkiem…ach… bezpieczny w moich rękach. – Powiedział
- To Hagrid miał odebrać
moją wiadomość – powiedziała Tonks, marszcząc czoło.
- Hagrid też spóźnił się
na ucztę powitalną, podobnie jak Potter, więc ja postanowiłem ją odebrać. A tak
nawiasem mówiąc – dodał, przesuwając się, by przepuścić Harry ‘ego – zaciekawił
mnie twój nowy patronus.
Zatrzasnął jej bramę przed nosem i stuknął w
łańcuch, który powrócił na swoje miejsce.
- Ten stary był chyba
lepszy. Nowy jest jakiś niewydarzony.
Odwrócił się szybko i nawet nie spojrzał na
reakcję Nimfadory, chociaż bardzo chciałby ją zobaczyć. Potter rzucił coś przez
ramię, a on z niewzruszoną miną szedł dalej, a tamten obok niego. Patrzył się
przed siebie, emitując fale nienawiści na przód. Myśli tego tak zniewalająco
podobnego do swojego ojca chłopaka, zdawały się docierać do niego. Potter go
nienawidził, a on odpłacał mu się tym samym. Czuł się bardzo pewnie, bo teraz
Potter był na jego łasce.
- Gryffindor traci
pięćdziesiąt punktów za twoje spóźnienie… I powiedzmy jeszcze dwadzieścia za
twój mugolski przyodziewek. – Powiedział z mściwą satysfakcją.
-Tym razem nie miałeś do
dyspozycji latającego auta, więc postanowiłeś wtargnąć do Wielkiej Sali w
połowie uczty, tak?
Dobrze wiedział, o czym Potter teraz
pomyślał. Był pewny, że ten małolat chce użyć swojej peleryny- niewidki.
- Żadnej peleryny
niewidki. Możesz wejść do Sali tak, aby wszyscy cię widzieli.***
Snape
spojrzał na niego z nienawiścią. Potter był taki sam jak jego ojciec, ciągle
łaknął sławy, nawet teraz, gdy Voldemort powrócił, tamten wciąż liczy, że nadal
jest tym, który pokonał Czarnego Pana. Severus teraz zaczął poważnie wątpić,
czy ten chłopka na pewno jest synem Lily.
Gdy Potter zasiadł przy swoim stole, Severus
wrócił na miejsce obok inny nauczycieli i zaczął zapoznawać grono pedagogiczne
ze wszystkimi szczegółami zdarzenia. Przerwał, gdy Dumbledor wstał, chcąc
uraczyć ich swoim przemówieniem na sam koniec uczty.
- Witajcie – zaczął
dyrektor – Witam wszystkich i tych starych, i tych nowych. Rozpoczynamy nowy
rok nauki w Hogwarcie. Chciałbym, zanim przejdziemy do tych najważniejszych
spraw, powitać nowych nauczycieli, oraz poinformować was o tych nowych zmianach
w gronie nauczycielskim– powiedział- Miło mi powitać mojego starego przyjaciela
Horacego Slughorna, który obejmie stanowisko nauczyciela eliksirów – Slughorn
wstał, a jego łysina zaświeciła w świetle świec- Pannę Rosalię Force, która z
przyczyn oczywistych dla tych, którzy czytają Proroka Codziennego, będzie
nauczać w naszej szkole numerologii – kobieta wstała, teraz już bardziej
opanowana niż wcześniej- Oraz pragnę też poinformować o tym, iż profesor
Severus Snape obejmie stanowisko nauczyciela obrony przed czarną magią.
Rozległy się wiwaty ze strony Ślizgonów i
głośne pomruki od strony Gryffonów i Puchonów. Severus spojrzał w stronę swoich
podopiecznych z lekką satysfakcją. Tyle lat się o to ubiegł, aż wreszcie mu się
udało.
****- Dobrze, już dobrze –
uciszył ich Dumbledor – Pan Filch prosił mnie, abym poinformował was o
całkowitym zakazie posiadania oraz wnoszenia jakichkolwiek artykułów
pochodzących z Magicznych Dowcipów Weasleyów. Ci, którzy chcą dostać się do
drużyn quidditcha, powinni jak zwykle podać swoje nazwiska opiekunom swoich
domów. Poszukujemy też nowych komentatorów meczów; kto by miał na to ochotę,
też powinien się zapisać – powiedział Dumbledor i nagle jego ton spoważniał – A
teraz jedna z ważniejszych rzeczy, o których chciałbym was powiadomić. ****
Wiele osób umilkło i zwróciło się w stronę
dyrektora.
- Jak już wielu z Was
dobrze wie, Voldemort powrócił i zbiera siły. Dlatego w tym roku szkolnym
zastosowano wiele środków bezpieczeństwa. Możecie czuć się nimi lekko
zakłopotani, ale musicie zrozumieć, że to dla waszego dobra. Cokolwiek by się
stało i jak bardzo byłyby one dla was uciążliwe, obiecajcie mi, że będziecie
ich przestrzegać, a zwłaszcza tych, dotyczących przebywania poza dormitorium w
wyznaczonych godzinach. Do moich obowiązków i obowiązków waszych opiekunów oraz
nauczycieli należy ochrona waszego zdrowia i życia. Dlatego doceńcie nasze
starania i proszę: zanim zrobicie jakieś głupstwo, pomyślcie, czy warto to robić,
czy warto narażając swoje i czyjeś bezpieczeństwo.
W sali panowała głucha cisza. Wszyscy
wpatrywali się z przerażeniem w dyrektora, nawet nauczyciele patrzyli na Albusa
Dumbledore’a z udawaną powagą, za którą wyraźnie kryło się zakłopotanie i
zestresowanie. Dyrektor ponownie przemówił:
- No dobrze, a teraz do
łóżek, migiem!
Zrobił się straszny ruch, wszyscy lecieli na
łeb, na szyję, aby tylko jak najszybciej opuścić Wielką Salę. Prefekci
krzyczeli głośno, jednak uczniowie nic sobie z tego nie robili, a jedynie
przechodząc obok nich zakrywali uszy. Dosłownie po pięciu minutach w
pomieszczeniu nie było nikogo. Tylko nauczyciele nadal siedzieli przy stole i
patrzyli z pogardą na miejsce, w którym teraz wszędzie walały się resztki
jedzenia i papiery. Po dłuższej chwili Minerwa McGonagall wstała i życzyła
wszystkim dobrej nocy. Podobnie postąpili inni nauczyciele, w końcu i on wstał
i opuścił, to miejsce, które wiecznie czymś go zaskakiwało. Ale teraz nic sobie
z tego nie robił i ruszył spokojnym krokiem do swego gabinetu, by kolejną noc spędzić
milcząc i dumając przy dużym, drewnianym biurku.
____________________________________
*- pomimo zapewnień,
Rowling sama potwierdziła, iż w godle Ravenclawu nie znajduje się kruk, ale
orzeł.
**- chodzi tu oczywiście o
zewnętrzną stronę wrót, a nie wewnętrzną.
***- rozmowa pochodzi z książki "Harry Potter i Książę Półkrwi"
****- fragment pochodzi z książki "Harry Potter i Książę Półkrwi"
***- rozmowa pochodzi z książki "Harry Potter i Książę Półkrwi"
****- fragment pochodzi z książki "Harry Potter i Książę Półkrwi"
~~~~~~~~~~
Przepraszam, że musieliście czekać na rozdział tak
długo, ale złożyło się na to kilka przyczyn, o których nie będę wspominać, bo
nie po to tu jestem.
Wiem, ze Dawilsh wyglądał zupełnie inaczej, ale
zmieniłam jego posturę na swoje potrzeby.
Muszę Wam coś powiedzieć. Po raz pierwszy odkąd założyłam
tego bloga, zdołałam podołać własnym wymaganiom. Jestem nawet zadowolona z tego
rozdziału. Dziwne, prawda?
Miałam go podzielić na dwie części, ale ostatecznie
podjęłam decyzję taka, jaka teraz jest, czy nie dzieliłam go.
Dzisiaj 1 września, jak tam humory? U mnie gorzko
:D Ja neutralnie podchodzę do wybierania klas [właśnie rozpoczyna pierwszą
gimnazjum], ale moje „koleżanki” gdy tylko zobaczyły listy, to od razu poszły
sobie, zamknęły się w pokojach i płakały po kątach. I od tamtej pory na ulicy
jest spokój:*
No, ale koniec moich zwierzeń.
Rozdział chcę dedykować czterem wspaniałym, dziewczynom,
bez których ten rozdział w ogóle by nie powstał, czyli Jill, Liettcie [wybacz,
jeśli popełniłam błąd], Moni oraz Anastasi.
Całuję i zapraszam do komentowania:*
Rozdział sprawdzony przez Paulę.
Przeczytałam ^^.
OdpowiedzUsuńNo, rozdział wyszedł całkiem długi i moim zdaniem, był dobry, a szczególnie ta część, kiedy Sev udał się już do Hogwartu. Wypatrzyłam wprawdzie fragmenty z książki, ale chyba czasem rzeczywiście lepiej przepisać, niż się męczyć, bo sama wiem, jak trudne jest napisanie dobrych, wiarygodnych dialogów.
ogólnie fajnie przedstawiasz Snape'a oraz jego przybycie do Hogwartu, a także rozterki na temat Harry'ego.
Widzę, że niektórzy wciąż odnoszą się do niego podejrzliwie, np. Dawlish czy niektórzy z nauczycieli, których chyba zaskoczyła jego zmiana stanowiska. Ale z tą sceną przy bramie to nawet ubaw miałam.
Ciekawa jestem, jak opiszesz jego codzienne życie w Hogwarcie. Wybrałaś sobie dość trudny temat, ale bardzo ciekawy.
Życzę dużo weny ^^.
ps. Serio dopiero idziesz do gimnazjum? Jak na tak młody wiek naprawdę dobrze ci idzie pisanie. Ja akurat zaczęłam pisać dopiero w wieku niecałych 19 lat, ale podejrzewam, że gdybym się za to zabrała w młodszym wieku, poszłoby mi o wiele gorzej, serio ^^.
Tak, pewne fragmenty przepisałam z książki, bo zdaję sobie sprawę z tego, że i tak nie napiszę dialogów lepszych niż Rowling, więc zacytowałam, zaraz muszę jeszcze coś dopisać.
UsuńNo dobrze już.
Bardzo miło, że tak uważasz, najlepiej mi się pisze o Severusie oraz jego "myślach".
A w kolejnym rozdziale będzie pierwszy dzień w szkole i na nowej posadzie^^
Tak idę do gimnazjum, to źle? Boże może powinnam się postarzeć? Oj, tam nie przesadzaj, szło by ci na pewno lepiej niż mi.
Całuję:*
Nie, po prostu się zdziwiłam ;P. Nie zastanawiałam się nawet, ile masz lat, szczerze mówiąc. Ja się często czuję głupio, bo jestem taka stara.
UsuńAle mi by na pewno dobrze nie szło :(. Nawet teraz nie idzie mi za dobrze, szczególnie z dialogami, nie lubię pisać dialogów.
A to, że najlepiej ci się pisze o jego myślach, to się nie dziwię, bo sama też lubię opisywać przeżycia wewnętrzne postaci. I tobie to dobrze wyszło. i było dużo opisów, a to najważniejsze ^^.
Ciekawa jestem pierwszego dnia nowej posady i czy uczniowie bardzo wkurzą Sevka ;P. Choć wcześniej pewnie też wkurzali ^^.
Nie wiem dlaczego, ale zawsze tak jest. Ludzie biorą mnie najczęściej za piętnastolatkę, nie wiem dlaczego.
UsuńOj nie przesadzaj, jeśli teraz ci idzie dobrze to wcześniej byłoby tak samo:*
Och tak, bardzo lubię pisać o przeżyciach wewnętrznych, bo wtedy można puścić wodzę własnej wyobraźni i przedstawić świat w takich kolorach w jakich widzi go dana postać.
O tak będą go bardzo wkurzali, mogę ci to obiecać:*
Może dlatego, że piętnastolatków jest chyba najwięcej ;). Mnie z kolei pewnie biorą za młodszą niż jestem, bo w każdym komentarzu nawalę milion dwieście emotikon (ale ja to lubię, a co xDDDD), no i nie piszę wystarczająco dobrze jak na moje 19 lat.
UsuńJa też uwielbiam pisać, a także czytać o przeżyciach wewnętrznych postaci. To jest bardzo ciekawe i pozwala lepiej poznać danego bohatera. Jak dla mnie im opisów więcej, tym lepiej ^^.
No może:)
UsuńOj tam. Każdy ma jakieś upodobania:*
Dokładnie, ja bardziej lubię pisać opisy niż dialogi, bo te drugie nie raz wychodzą mi strasznie sztucznie:*
Całuję:*
Na początek chcę Ci baaaardzo podziękować za dedykację. :* Strasznie mi miło, naprawdę!
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo udany, stęskniłam się za Twoim Severusem - ta notka zdecydowanie mi to wynagrodziła. Widzę, że zapożyczyłaś kawałek tekstu od pani Rowling, co bardzo mi się podoba, bo mogłam poczytać "odbieranie" Harry'ego spod bramy z perspektywy Severusa. ^^ Najbardziej jednak podobał mi się początek rozdziału, przemyślenia Severusa na temat Lily i tego, jak bardzo nie znosi Pottera. Ja nigdy za bardzo nie potrafiłam tego pisać, więc tym bardziej miło mi się to czytało.
Tak naprawdę nie wiem, co więcej napisać, bo akcja dopiero się rozkręca. ^^ Cieszę się, że jesteś zadowolona z tego rozdziału, bo mam dokładnie takie same odczucia! Co prawda wyłapałam gdzieniegdzie kilka literówek, jak "Dumbledor" zamiast "Dumbledore", ale się nie odzywam, bo sama piszę o wiele gorzej. Jedyną rzeczą, którą bym Ci proponowała, jest wyjustowanie tekstu. Dziewczyny mi tak poradziły i miały rację, to wygląda o wiele schludniej. :)
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Weny, weny i jeszcze raz weny, żebym nie musiała więcej tak długo czekać. Jeszcze raz dziękuję za dedykację. :3
Pozdrawiam :*
A dziękuję:*
UsuńKochana zasłużyłaś na dedykację:*
Mi też się najbardziej podoba początek, długo nad nim pracowałam i chyba tam najlepiej mi wyszło:*
Haha, "odbieranie" Harrego poszło mi gładko, bo dobrze wiem co się stało:P Zapożyczyłam rozmowę z książki, bo uznałam, że i tak nie napiszę dialogu lepszego niż ona więc przepisałam:*
Literówki się zdarzają, ale tak się chowają, że nawet Elaine ich nie wyłapała, małe spryciarze:*
Dziękuję bardzo, myślę, że nowy rozdział pojawi się niedługo:*
Cóż mogę napisać. Rozdział ogólnie podobał mi się, o chwilach w Hogwarcie zawsze miło się czyta. Ciekawie było dowiedzieć się jak odbiera to Snape. No i dzięki Tobie, teraz już wiem jak to się stało, że to Snape odebrał patronusa od Tonks. Mam nadzieje, ze niedługo akcja zacznie się rozkręcać ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i pozdrawiam serdecznie ;*
Widzę, że już zmieniłaś nick. Bardzo ci w nim do twarzy:P
UsuńDziękuję bardzo za komentarz:*
W sumie to chciałam Wam przybliżyć jak nauczyciele dostają się do Hogwartu,, ale masz rację, napisałam też, jak Severus odebrał patronusa Tonks.
Dziękuję za dedykację ^^ Bardzo mi miło z tego powodu.
OdpowiedzUsuńDobrze, że jesteś zadowolona z rozdziału, bo wyszedł ci na prawdę dobrze. Był długi, ale szybko się go czytało. Nawet się nie spostrzegłam, gdy zabrakło mi literek.
Fajnie opisałaś przybycie Severusa do Hogwartu oraz jego uczucia względem Harry'ego. Nie znosi go, bo jest synem Lily? Nie, raczej dlatego, że jest synem Jamesa, a ten był jego wrogiem. Szkoda, że patrzy na niego przez pryzmat ojca. No, ale zazdrość już taka jest. Irracjonalna.
Całkiem dobrym pomysłem było przepisanie fragmentów z książki. W końcu te sytuacje się na siebie nakładają, więc można sobie ułatwić życie.
Jestem ciekawa jak dalej opiszesz życie Snape'a w szkole. Zapowiada się bardzo interesująco.
W sumie to nie mam pojęcia, co mogę tu jeszcze ci napisać. Akcja cały czas się rozwija i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Dlatego życzę ci dużoo weny! ;*
Rok szkolny? Nie denerwuj człowieka, proszę. Dla mnie dalej są wakacje! I tak będę sobie w mawiać, dopóki nie stanę nogą w murach tego nieszczęsnego miejsca. Nawet moja wena odstawia pokaz sprzeciwu i zniknęła na kilka dni. Wróci w najbliższy weekend - taką mam przynajmniej nadzieję.
Pozdrawiam!
Och, bardzo dziękuję:*
UsuńNo tak on nienawidzi Harryego bo ten jest synem Jamesa. On nie nazywa Pottera synem Lily, bo według Severusa on na to nie zasługuje.
Tak, przepisałam z książki, bo uznałam, że po co się męczyć i tak nie napiszę tych fragmentów lepiej niż Rowling. :/
Tak, akcja dopiero się rozpoczonie w następnym rozdziale, kiedy to uczniowie będą bardzo wkurzać Sevka:*
Całuję:*
Haha, no właśnie nadal są wakacje, a co:*
Moja kochana, niezwykle się cieszę, że dodałaś w końcu nowy rozdział. Za dedykację pięknie dziękuję ;*
OdpowiedzUsuńTo co, sypiemy cukrem? ;)
To od czego by tu zacząć? Trochę mi wenobrak doskwiera, więc nie napisze Ci cholernie długiego komentarza, wybacz ;)
Matko, ja kocham te ironiczne gadki Severusa. Scena z Dawlish`em tak mnie rozbawiła, że moja mama patrzyła się na mnie jak na debila widząc jak śmieję się do monitora.
Opisy są świetne, czego potwornie Ci zazdroszczę, bo, o pożal się Boże, nad moimi krótkimi zdaniami - nie, nie, ja wole pisać dialogi.
No i scena z Potterem. Minus pięćdziesiąt punktów i dwadzieścia na dokładkę za "mugolski przyodziewek" - ha, z tego też śmiałam się jak głupia.
Ogólnie, powinnysmy połączyć nasz opowiadania, bo u mnie Severus jest po prostu bezczelnym facetem, z reszta przekonasz się jak tylko przeczytasz u mnie nowy rozdział^^
No nic, kończę już.
Całuję ;*
Haha, aż za bardzo mi posłodziłaś:*
UsuńJa też kocham te jego gadki:* No po prostu tak mi się chce śmiać:D
oj, nie przesadzaj, piszesz długie opisy, ale masz trudniej, bo piszesz w czasie teraźniejszym i nie możesz opisywać takich rzeczy np,. co się stało wcześniej w jednym opisie.
Tak, to dobry pomysł:* Haha, nie kuś mnie, bo nie będę mogła zasnąć:*
Mnie też bardzo bawi "mugolski" przyodziewek, dlatego tez nie wyobrażałam sobie tego rozdziału bez tej odzywki:*
Na ciebie się matka patrzy jak na debila, witaj w klubie:P
Całuję:*
To ja może zacznę tutaj slodzikiem sypać, bo cukier drogi, tak cała paczka na jedną notkę to niedługo zbankrutuję ;*
UsuńNo, to prawda, czas teraźniejszy komplikuje sprawę długich opisów. A tam, poza tym nie wychodzą mi one, już :)
To ja już nie mogę się doczekać Twoich opisów lekcji opcm^^ Niech tylko nasz Książę Polkrwi zbytnio nie rozjuszy Harry‘ego haha :)
Świetnie piszesz! Tak lekko, aż miło się czyta. Twoje opisy są bardzo wciągające i powiem Ci, że potrafisz wzruszyć człowieka... może to zasługa Lily's Theme, której słuchałam w tle ;) Wspaniale opisałaś uczucia Snape'a do Lily, a także nienawiść jaką żywił do Jamesa i Syriusza. Szkoda, że teraz odgrywa się na Harrym. Minus pięćdziesiąt punktów to gruba przesada i jeszcze te dwadzieścia za ubiór :/ Severus pokazał że jest bardziej inteligentny niż Dawlish i chwała mu za to! Jeżeli masz ochotę, zapraszam Cię do przeczytania mojego opowiadania o losach rodziny Weasley-Potter pisanego z perspektywy Rose Weasley www.weasley-diary.blogspot.com Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńO dziękuję bardzo:*
UsuńTak, myślę, że opisy tak dobrze mi wychodzą, bo bardzo lubię opisywać przeżycia wewnętrzne bohaterów, haha, bardzo mnie odpręża i myślę, ze nawet znośnie mi idą:*
Oczywiście, ze mam ochotę, gdy tylko znajdę trochę czasu to skomentuję:*
Całuję:*
Świetny rozdział :D Muszę przyznać, że lepiej mi się czyta z perspektywy Snape'a, niż Rosalli :D Chyba Sev odrobinkę lepiej Ci wychodzi :D
OdpowiedzUsuńWitaj w klubie :D Ja też rozpoczynam pierwszą gimnazjum. Staram się podchodzić do tego tak samo jak Ty, ale ciężko się nie załamać jeśli lekcje pierwszego dnia mam 7 godzin od ósmej i z W-Fem :D No cóż, ale nie jestem tu
po to, żeby się nad sobą użalać xD
Rozdział bardzo mi się podobał :D
Czekam na następny :D
Życzę weny i pozdrawiam :)
O dziękuję:*
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział ci się podoba.
Haha, ty też masz pierwszego dnia tyle godzin, to witaj w klubie:*
Całuję:*
Dawlish to chyba ma jakieś kompleksy, że tak Severusa zaczepiał. Nigdy nie pokazał się z dobrej strony i pewnie teraz chciałby przyłapać jakiegoś śmierciożercę na gorącym uczynku. Chociaż zamiast odgrzewać jakieś stare kotlety, mógłby się zająć tymi naprawdę groźnymi, a nie kimś, kto siedzi pod nosem Dumbledore'a.
OdpowiedzUsuńCzyli nowy rok szkolny czas zacząć. Zawsze miło powrócić jest do Hogwartu i zastanawiam się jak to wszystko się potoczy z perspektywy Severusa (już opis zachowania uczniów jego oczami był niezły :) ).
Drobne błędy, które rzuciły mi się w oczy:
Potter' a - Pottera
Posiłki natomist były przygotowywane przez skrzaty pracujące w kuchni. - natomiast
To nie mógł być Glizdogon, gdyż ten wyruszył powrotem na posługi do Czarnego Pan kilka godzin temu. - z powrotem
Po dłuższej chwili zastanawiania się, zdecydował, że jednak pójdzie na ta ucztę, aczkolwiek zrobi to, z bo musi. - na tę ucztę, aczkolwiek zrobi to, bo musi
Przecież on teraz on nie jest w stanie nawet powiedzieć czy (...) - jedno on za dużo
I już wcześniej miałam pisać, ale ciągle zapominałam. Czy dałoby radę zrobić tak, by muzyka nie włączała się automatycznie tylko każdy musiałby sam ją włączyć. Mój laptop przy takich gadżetach trochę się zacina.
Pozdrawiam serdecznie :)
[cz.1]
OdpowiedzUsuńNiektóre błędy z pierwszej części rozdziału, które rzuciły mi się w oczy:
- "Za oknem, jak przez większość tych wakacji kłębiła się szara mgła i kropił mały deszczyk." -> po "wakacji" przecinek, ponieważ "jak przez większość wakacji" jest wtrąceniem.
- "Severus Snape wciąż dumał nad pustym kufrem spoglądając w jego dno." -> przecinek przed "spoglądając". Jeśli mamy zdanie składowe zawierające imiesłów przysłówkowy (idąc, spoglądając, robiąc, zerkając, myśląc, gotując, itede.) musimy oddzielić je przecinkiem od zdania zawierającego czasownik w formie osobowej.
- "w szkole miał być już przed osiemnastą, aby „pomóc” jak to ujmował Albus Dumbleore w sprawach organizacyjnych" -> "jak to ujmował Albus Dumbledore" jest wtrąceniem, więc musimy je oddzielić przecinkami.
- "Znów miał wrócić do tego miejsca, w którym od najmłodszych lat był poniżany przez szkolnych „bohaterów”" -> kursywa i cudzysłów mają tę samą funkcję do spełnienia. Z tego względu możemy stosować je zamiennie, więc musisz zdecydować się albo na jedno, albo na drugie ;D Polecam kursywę, ale to tylko takie moje widzimisię, sama podejmiesz decyzję ;)
- " długie kasztanowe włosy " -> wymieniasz cechy, więc należy postawić przecinek po "długie" ;D
- "syn Potter’ a. Tego bałwana Harry’ ego Potter’ a nie nazywałby synem Lily" -> kiedyś Ci wysyłałam link do odmiany nazwisk potterowskich. Czemu z niego nie korzystasz? ;D Zapisujemy "Pottera" ;D
- " gdyż według niego nie zasłużył na to" -> wstawki typu "według mnie", "według mojej mamy", "według niego" oddzielamy przecinkami.
- "zawsze był taki sam jak jego ojciec – irytujący, samolubny i arogancki, a ta Lily, którą znał była zupełnie inna. " -> powtórzenie czasownika "była" oraz przecinek po "znał", ponieważ "którą znał" jest wtrąceniem ^ ^
- "Nauczyciele musieli zjawić się punktualnie w tych, godzinach, aby móc wrócić do szkoły." -> czemu postawiłaś przecinek przed "godzinach"? Zbędny ;)
- "przy której sprawdzano tożsamość przybyłych, ich różdżki oraz kufry, a Argus Filch swoim „wykrywaczem” sprawdzał" -> powtórzenie "sprawdzać".
- "Argus Filch swoim „wykrywaczem” sprawdzał czy nie mają przy sobie niebezpiecznych przedmiotów" -> przecinek przed "czy".
- "Oczywiście zachowane były najwyższe środki ostrożności; teleportowano się tuż przed bramą, przy której sprawdzano tożsamość przybyłych, ich różdżki oraz kufry, a Argus Filch swoim „wykrywaczem” sprawdzał czy nie mają przy sobie niebezpiecznych przedmiotów. Co roku godzina była zmieniana, ostatnio była to piętnasta" -> powtórzenie "być".
- "przygotowywał sam Albus Dumbledore. Posiłki natomist były przygotowywane przez skrzaty pracujące w kuchni. " -> powtórzenie "przygotowywać".
- "- „To pewnie szczury” - pomyślał." -> łoo, ile tu myślników, cudzysłowów, kursyw i w ogóle... Najprostszy zapis myśli polega na normalnej czcionce i przecinku, czyli - To pewnie szczury, pomyślał.
- "To nie mógł być Glizdogon, gdyż ten wyruszył powrotem na posługi do Czarnego Pan kilka godzin temu." -> z powrotem ;)
- "Wstał, więc i chwycił za rączkę kufra" -> bez przecinka przed "więc".
- "a gdy wybiła godzina siedemnasta obrócił się w miejscu i zniknął." -> przecinek po "siedemnasta".
- "Otaczały ją nie wysokie mury" -> ups, błąd ortograficzny Ci się popełnił - niewysokie ;D Przymiotniki z partykułą nie zapisujemy łącznie ^ ^
- "Ktoś, kto przyglądałby się temu widokowi stwierdziłby" -> przecinek przed "stwierdziłby", bo "kto przyglądałby się temu widokowi" jest wtrąceniem".
[cz.2]
Usuń- "gdy ta zbliżyła się do właściciela ujrzał on kwadratową twarz mężczyzny o małych, brązowych oczkach" -> przecinek przed "ujrzał".
- "- Proszę podać tożsamość. – Powiedział ochryple mężczyzna" -> bez kropki po "tożsamość", a powiedział małą literą. Wiesz, jak zapisywać dialogi, czy podesłać Ci linka do przydatnej strony i dodatkowo wkleić tutaj moją małą ściągę, którą wklejam ludziom, gdy piszę ocenę ich bloga? ;D
- "Powiedział ochryple mężczyzna przystawiając mu różdżkę bliżej twarzy." -> przecinek przed "przystawiając".
- "A teraz z łaski swojej Dawlish mógłbyś przestać mi machać różdżką przed nosem?" -> musisz oddzielić "Dawlish" przecinkami, ponieważ jest to bezpośredni zwrot.
- "Uważaj Snape" -> to samo, przecinek przed "snape"
- "- FILCH! – Wrzasnął" -> "wrzasnął" zapisz małą literą.
- "w dłoni trzymał długi przedmiot " -> kropka na końcu zdania winna być ;)
- "Sprawdź, proszę profesora Snape’ a." -> przecinek po "proszę".
- " Argus Filch poczłapał w jego stronę Severusa wymachując swoim wykrywaczem" -> przecinek przed "wymachując".
- "Witaj Severusie" -> przecinek po "witaj"
- "odrzekła uprzejmie " -> kropka na końcu zdania.
- "Czołem Dawlish." -> przecinek po "czołem".
- "Dobry wieczór Pomono" -> przecinek po "wieczór" i kropka po "Pomono",
- "Severus skłonił lekko głowę, po czym zwrócił się lodowatym tonem do aurora" -> kropka na koniec zdania ;)
- "Dawlish wyglądał jakby bił się z myślami" -> przecinek przed "jakby".
- "Auror spoglądał to na kufer, to, na Filcha" -> bez przecinka przed "na Filcha".
- "łańcuchy, które ją zabezpieczały opadły, a brama rozwarła się ze skrzypem." -> proponuję zacząć to zdanie od wielkiej litery, bo w obecnym układzie nie pasuje. Poza tym przecinek po "zabezpieczały", bo znów "które ją zabezpieczały" jest wtrąceniem.
- "- Dziękuję – odrzekł chłodno Severus" -> kropka na koniec zdania ;D
- "Uważaj Snape" -> przecinek przed Snape.
- "Wykujesz mi oko różdżką?" -> raczej "wydłubiesz" xDDD
- " Zapewne tylko, dlatego, że zawsze trzymał się lepszych od siebie" -> bez przecinka przed "dlatego".
- " Niebezpieczeństwo, w jakim żył, na co dzień, już od szesnastu lat czasami przerastało jego samego" -> bez przecinków przed i po "na co dzień", za to nalezy postawić przecinek po "lat".
- "w każdej chwili Lord Voldemort mógł dowiedzieć się, że on, Severus Snape nie stoi po jego stronie" -> przecinek po "snape".
- "Nikt oprócz jego samego i Dumbledore’ a nie wiedział, kim jest naprawdę." -> z tego zdania wynika, że nikt oprócz tej dwójki nie znał SWOJEJ prawdziwej tożsamości ;D
Fajnie, że notka wyszła taka długa ;)
A poza tym - treść rozdziału podobała mi się ;D Ciekawie opisałaś ten dzień z perspektywy Severusa, skupiając się na interesujących opisach.
Rok szkolny? Nie deneruj mnie, bo przydzielili mi taki plan lekcji, że... mam cztery matmy w jednym dniu! I to prawie pod rząd! (najpierw są dwie, potem wf,m a potem znów dwie). Okey, jestem umysłem ścisłym, ale po czterech matematykach będę żygać :/
Całuję i czekam na nowy rozdział ;D
Leszczyna
Matko jedyna! Aż tyle błędów? Chyba rzeczywiście jestem jakaś niedorozwinięta:P
UsuńAl;e bardzo dziękuję za ich wytknięcie, za moment je poprawię:*
Cieszę się, że notka ci się podoba:*
Tak, to rzeczywiście ja bym się zrzygała, tak powiedziała moją wuefistka, według której po każdej dwugodzinnej siatkówce, będę rzygać:*
Całuję:*
A i mogłabyś mi jeszcze raz wysłać ten link? Bo tamten mi nie działa. Albo po prostu podaj mi stronę:*
UsuńWitaj. Wpadłam na twojego bloga zupełnie przypadkiem, ale twój styl pisania jest taki lekki że aż miło się czyta. Co prawda są drobne błędy, ale zawsze możesz znaleźć betę która ci pomoże. Co do Opowiadania to jest o moim ulubionym bohaterze <3 bardzo mi przypadło do gustu. A jak masz ochotę to zapraszam na feels-so-lonely.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wreszcie pokazał się Severus. Byłam bardzo ciekawa, jak go wykreujesz... Poszło Ci znakomicie! Naprawdę dobrze poradziłaś sobie, nawet jeśli odrobinę kopiowałaś z książki. Jest idealnie wyważony. Ale McGonagall miała chyba niebieskie oczy? A do Krukonów bardziej pasuje mi niestety kruk, ciężko mi przygarnąć orła. Nieważne! Severusowi chyba naprawdę się miesza w główce, te jego myśli nie sprzyjają jakoś wyjątkowo do pracy. Szkoda, że nie opisałaś zwięźlej, co odczuł na widok Rosalii - czy go zaciekawiła, czy raczej odrzuciła? Z pewnością w kolejnych rozdziałach poznamy odpowiedź na to pytanie. Ogółem post był długi i dobry, ale mimo bety zdarzyło się wiele potknięć oraz kilka logicznych błędów. Ale widzę, że wyżej Ci je podano, dlatego na razie milczę. Pozdrawiam Cię serdecznie i gratuluję utworzenia takiego mrocznego klimatu! ;*
OdpowiedzUsuńWitam! Wreszcie znalazlam chwilke by przeczytac ten jakze wspanialy rozdzial. Co prawda nic sie jeszcze nie dziejec i brak mu tej nutki humoru co w poprzednim, ale kocham twoj styl. Masz bardzo ladne, plastyczne, dokladne i dzialajace na wyobraznie opisy. Widzialam dokladnie wszystko oczami wyobrazni xD wczulam sie w biednego Severuska, ale jakos wole Rosalie ;) Naprawde bardzo dobrze opisujesz emocje. Szalenstwo i umeczenie czlowieke ktorego zrzera poczucie winy- piekne. Lubie McGonnagal w twojej wresji (ogolnie tez) Ogolnie rozdziak bardzo dobry, ale czekam az sie w koncu cos zacznie dziac. Pozdrawiam bardzo serdecznie i gratuluje ogromnej ilosci czytelnikow i komentarzy *.*
OdpowiedzUsuńMyksa (horacjo-gilbert-yaoi)
To ja może slodzik zakupię, bo tak kilogram cukru na jeden post, to niedługo zbankrutuję :*
OdpowiedzUsuńNo, czas teraźniejszy wszystko utrudnia. Z resztą, nie cierpię opisywać przedmiotów. Dlatego też u siebie skracam myślami Caro, co widziała, dotknęła itd. zamiast skupiać się np. na szczegółowym opisie błoni :)
To ja już chcę notkę o lekcjach opcm widzianychh okiem Seva!^^ Proszę :*
Pewnie będzie jechał w myślach każdego ucznia po kolei, z Potterem na czele :)
To musimy taki oficjalny klub chyba otworzyć :*
Zapraszam do siebie na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńhttp://titanic-by-melodia.blogspot.com/
Jestem zła, okropna, fuj, fuj, fuj! Na twoim miejscu obraziłabym się na kogoś takiego, jak ja i kazała przepraszać na kolanach! Strasznie mi przykro, że dopiero teraz komentuję - zupełnie o tym zapomniałam! Nie wiem, jak to możliwe, bo twój blog jest jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek czytałam. Pokornie biję się w pierś i proszę o wybaczenie, droga Eileen.
OdpowiedzUsuńHistoria z rozdziału na rozdział jest coraz lepsza. Opisy są coraz bardziej plastyczne, postacie coraz bardziej żywe... jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak nakreśliłaś Severusa. Chyba pierwszy raz czytam opowiadania, gdzie współczuję, a nawet lubię Snape'a! Sam początek, gdy mężczyzna był jeszcze w domu, powalił mnie na kolana. Widziałam człowieka doświadczonego przez życie, zgorzkniałego, ale przecież i silnego, bo wciąż, w imię starej miłości walczy. Uwielbiam Cię za to, ze nie upiększasz tej postaci, ale trzymasz się tego, co wiemy z kanonu, dzięki temu bez trudu wierzę w twojego Severusa.
Chciałam wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, która bardzo mi się spodobała - opis Hogwartu. Gdy to czytałam, to aż czuło się magię tego miejsca! Zapewne jeszcze wielokrotnie będę wracać do tego fragmentu, bo się w nim zakochałam! Jak Ty to robisz, Eileen, że twoje opowiadania wzbudza we mnie tyle emocji? Jesteś nie-sa-mo-wi=ta, po prostu.
Mam małe pytanie - będziesz trzymać się kanonu całkowicie? Bardzo ciekawi mnie ta kwestia :)
Jeszcze raz przepraszam, że dopiero teraz komentuję. Wiedz, że mimo, iż czasem spóźniam się z komentowaniem, to jednak czytam tę historię i jestem twoją fanką :) Pozdrawiam gorąco i życzę dużo, dużo weny!
Ojej Jill, nie słodź mi tak^^
UsuńOczywiście, że się nie gniewam:* A wprost przeciwnie, cieszę się, że skomentowałaś:*
Cieszę się, że 'mój' Severus ci się podoba^^ Bo staram si go nakreślić w taki sposób, aby jak najbardziej przypominał Wam tego z książki:* Tak mimo, że wiele przeszedł w życiu to nadal walczy, za co tak go podziwiam. Także kocham go za tą miłość, mimo, że Lily nie chciała go już znać, to on nadal ją kochał i to jest niesamowite:*
Podoba ci się opis Hogwartu? Sama nie zwróciłam na większej uwagi, bo to zna każdy i są osoby które opisują to o wiele lepiej ode mnie:*
Kurczę ja niesamowita? Bardzo mi miło, ale twoje pochwały bardzo mijają się z prawdą:P Ale i tak bardzo, bardzo mi się miło zrobiło i dziękuję ci ślicznie:*
Nic się nie stało, mnie zadowala fakt, że w ogóle czytasz to co piszę:^^ Dlatego możesz komentować kiedy tylko zechcesz^^
Tak będę się trzymała kanonu i najbardziej skupię się na wydarzeniach z siódmego roku, bo tych najmniej wiemy, czyli wtedy kiedy Snape jest dyrektorem:*
Całuję i jeszcze raz ślicznie dziękuję:*
Wybacz Eillen, że śmiecę Ci pod notką, ale mam pytanie. :D Mogłabyś mi kogoś polecić Betę? Sama nikogo takiego nie znam, więc poskaczę trochę po blogach i popytam :D Teraz przyczepiłam się do Ciebie xD
OdpowiedzUsuńZ góry Ci dziękuję :D
Pozdrawiam :D
P.S. Nie wiem czy czytasz jeszcze moje opowiadanie czy nie, ale mimo to zapraszam do siebie na nowy rozdział :D Zadałam Te pytanie, bo nie wiem czy jeszcze śmiecić
Ci w spamie :D
Przepraszam pomyliłam Twój login, napisałam przez dwa l, a nie przez e jak powinno być :D
UsuńHmm... Nie wszyscy, których znam, można tak powiedzieć, już coś Betują i są zajęci innymi ważnymi sprawami. Wiesz życie to nie tylko internet. Ale jeśli chcesz to ja mogę ci sprawdzać opowiadania:*
UsuńKochana spokojnie, oczywiście, ze czytam, tylko potrzebuję trochę czasu, przecież się nie rozdwoję:*
Och, no właśnie nie piszę w Wordzie :( Szczerze mówiąc nie bardzo znam się na tym programie, choć w szkole wałkowany jest bardzo długo. Piszę normalnie nowy post i tyle, w żadnym innym programie nie. Jeśli to dla ciebie jakiś problem to przepraszam :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Myślałam, że po prostu skopiuje w maila rozdział i Ci prześlę :D Chociaż może ty masz lepszy pomysł :D
UsuńTak też nie będzie problemu:*
UsuńWysłałam Ci kolejny rozdział na e-mail :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Cześć!
OdpowiedzUsuńJestem Framboise mam naście lat i jestem Twoją nową, stałą czytelniczką!
Wchodząc pierwszy raz na Twojego bloga od razu urzekł mnie adres. Jestem tak niezwykle zakochana w Severusie, że nie mogłam przejść obok tego opowiadania obojętnie - po prostu nie!
Zaskoczyła mnie trochę kolorystyka, rzadko spotykam się z czerwienią, ale przyznam, że jest przyjemna. No i Maite Perroni, którą wielbię za jej liczne występy w telenowelach, które tak zaciekle oglądam. Doskonale nadaje się do wizerunku Rosalie, przynajmniej dla mnie.
Opowiadanie już od samego prologu wciąga. Ma w sobie jakiś dziwny czar, wdzięk.
Wykreowanie postaci Rosalie poszło Ci naprawdę dobrze. Niektórzy mają problemy z wyczuciem co do swoich bohaterów, ale Ty zrobiłaś to naprawdę dobrze :)
O Severusie już nie wspomnę, bo to, co Ty z nim robisz to jest po prostu poezja. Te jego uśmieszki, zachowanie - wszystko!
Ciekawe co szykujesz dla tej dwójki. Strasznie mnie to ciekawi. Strasznie, strasznie, strasznie!
A co do tego rozdziału, to miałam wrażenie, że oglądam film. Opisy są dobre i bardzo dopracowane, a że szósta część jest moją ulubioną książką, to możesz się tylko domyślać jaka jestem zadowolona, że w końcu znalazłam bloga, na którym miło będę spędzać swój wolny czas.
Byłabym bardzo wdzięczna, abyś mnie informowała o nowościach :)
Pozdrawiam,
Framboise
http://ostatnie-wspomnienia.blogspot.com/
Eilleen, co z Tobą? ; (
OdpowiedzUsuńWysłałam Ci kolejny rozdział na pocztę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Czemu panienka Eileen nic nie pisze?
OdpowiedzUsuńPoczekaj no, jak Cię znajdę to...^^
Ale napisz coś, oki słońce :*
Sprawdzisz?
OdpowiedzUsuńHej. Zapraszam do mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://nie-lubie-cie-misiu.blogspot.com/
kochamciebejbee.blogspot.com
Wysłałam Ci wszystkie rozdziały na pocztę, a moje wyjaśnienie masz w mailu :D
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na rozdział u ciebie :D
Pozdrawiam :)
Jakim ja złym człowiekiem jestem, jakim toż ja złym człowiekiem jestem! Hm... Chwila... Ja jestem człowiekiem? Jak myślisz Ei? Człowiek to bezduszna istota... Hm... Chociaż w sumie bezduszną istotą jestem, ale raczej tylko wobec ludzi... Cóż...
OdpowiedzUsuńBtw... Jakim to ja złą istotą jestem! Aaaaaaa niech mnie piekło pokłonie! E nie piekło to nagroda... Hm... Niech mnie niebo pochłonie! Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...
Przeczytałam daaaawno, oj bardzo daaawno... Ale tak jakoś od razu nie skomentowałam, a później cały czas zapominałam... Wrrrr... Ale jestem na siebie zła!
Aaaaaaaaaaaaaaaa
Tak jak to Jill napisała z rozdziału na rozdział stajesz się coraz lepsza! Ale to było do przewidzenia, bo zazwyczaj się rozwijamy, no chyba, że jesteś moją starą klasą z gimnazjum :D
Hm... Dziiiwne. Wiesz? Jeszcze pół roku temu bym nie przeczytała żadnego ff. A teraz nie mogę się doczekać nowego rozdziału. Napisałabym Ci to samo co Anastasia, ale... Sama zawaliłam pewien blog, więc... Hm... Może lepiej nie będę się odzywać.
Dzięki za już sprawdzone rozdziały :D Wiem, że dwa miały taką samą treść :D Po prostu czwartego nie wysłałam Ci wcale, a szósty dwa razy :D Doślę Ci ten brakujący rozdział :D
OdpowiedzUsuńP.S. Masz piękną muzyczkę :D To z Harry'ego no nie?
Pozdrawiam :)
Hej, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale przez przeprowadzkę, nie miałam czasu i internetu ;/ Mam nadzieję, że mi wybaczysz. Jeśli chodzi o rozdział to strasznie podobają mi się w nim opisy uczuć Severusa. Mimo, że nienawidzi Harry'ego, bo ten podobny jest do swojego ojca, to i tak postanawia się nim w pewien sposób opiekować. Widać też, że jest bardzo samotny, co można wywnioskować między innymi z siedzeniem w swoim gabinecie i w ten sposób odgradzaniem się od innych. Jestem bardzo ciekawa, co będzie w następnym rozdziale, więc od razu zabieram się za czytanie ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://w-kregu-klamstw.blogspot.com/